W 2015 roku polskim show biznesem wstrząsnęła tzw. "afera dubajska", podczas której wyszło na jaw, że instagramowe "modelki", które chwaliły się w sieci luksusowym życiem, w rzeczywistości zarabiały, świadcząc usługi seksualne arabskim szejkom. Wśród kobiet mających parać się tego typu "pracą" miały być również celebrytki znane z warszawskich "salonów".
Sprawę opisał Piotr Krysiak w swojej książce pt. Dziewczyny z Dubaju. Dziennikarz przedstawił szczegóły procederu wysyłania Polek do Dubaju, opierając się m.in. na dokumentacji sądowej. Zdradził na przykład, że większość z tych kobiet wiodła podwójne życie, a ich rodziny nie miały pojęcia, czym tak naprawdę się zajmują.
Jak udało nam się dowiedzieć, Krysiak planuje wydać drugą część książki. W rozmowie z Pudelkiem ujawnia, że będzie się ona "zdecydowanie różniła od poprzedniczki". Autor wyjaśnia, że "prawie zanika już zawód sutenerek", bo został wyparty przez "Instagram, Snapchat, Tinder czy Grindr".
To właśnie w tych aplikacjach i mediach społecznościowych swoje usługi oferują teraz współczesne prostytutki i poszukują ich właśnie tam majętni Arabowie, biznesmeni, gwiazdy show biznesu, politycy oraz dziennikarze. (...) Wśród bohaterek są nie tylko polskie escorty, ale także z innych krajów, które w Polsce zarabiały kokosy. Niektóre zaczęły pracę w tej branży w wieku 14 lat.
Dziennikarz zbliżył się do bohaterek swojej książki i poznał ich rodziny. Twierdzi, że niektórym próbował nawet pomóc zerwać z "zawodem", opłacając szkołę i mieszkanie. Krysiak zdradza także, że z usług "dubajówek" korzystali mężczyźni znani z pierwszych stron gazet.
Dziś klienci i prostytutki to przede wszystkim minimum weekendowe sex-party nie przy alkoholu tylko przy narkotykach i viagrze. Wśród klientów prostytutek, których opisuję, nie zabraknie znanych telewizyjnych prezenterów, wziętych pisarzy, skompromitowanych biznesmenów, prezesów państwowych spółek oraz polityków. I to wbrew pozorom wcale nie z liberalnych ugrupowań - zaznacza.
Dziennikarz dodaje, że zdarzało się, że prostytutki podczas kilkudniowych narkotykowych imprez bez skrupułów okradały swoich klientów.
Jednych szybko upijały, a innym dolewały kropel GBL, które w zwiększonych proporcjach powodowały, że klienci zasypiali. Wtedy prostytutki, korzystając z ich laptopów, telefonów komórkowych i kart kredytowych, robiły przelewy na swoje konta. Cały ten mechanizm i jego ofiary dokładnie opisałem w książce - zdradza w rozmowie z nami Piotr Krysiak.
Premiera drugiej części książki Dziewczyny z Dubaju już w kwietniu. Sięgniecie po lekturę?
Zobacz też: Dziennikarz ujawnia, kto "jeździł" do Dubaju: "Miss Polonia, uczestniczka Top Model, dziewczyna aktora"!