Joanna Moro długo będzie wspominać tegoroczne wakacje. Najpierw, korzystając z wakacyjnego luzu i pozując w bikini, martwiła się o ginących Afgańczyków, a gdy postanowiła pożegnać odchodzące lato, zrobiła to tak, że zaczynamy żałować faktu posiadania odbiornika telewizyjnego.
Przypomnijmy: Joanna Moro MASAKRUJE "La Plage De Saint Tropez" na Wakacyjnej trasie Dwójki w Sopocie. Mamy nową Mandarynę? (WIDEO)
Joanna, która już raz fałszowała na scenie, póki co taktycznie wyłączyła komentarze i nabrała wody w usta. Nie zrobiła tego jednak Telewizja Polska, a raczej jej tajemniczy pracownik, który wysłał do naszej redakcji oświadczenie. Utrzymuje w nim, że nieznośne dźwięki, które dane nam było usłyszeć, nie zostały wydobyte przez Moro, a przez... tancerkę.
Zarejestrowane fałszowanie podczas Wakacyjnej Trasy Dwójki nie należy w rzeczywistości do pani Joanny Moro, tylko do tancerki symulującej śpiewanie w chórkach - czytamy w przesłanym oświadczeniu. Dlaczego zatem usłyszeliśmy fałszowanie w programie na żywo? Zdaniem tajemniczego pracownika ktoś po prostu pomylił przyciski i podłączył nie to, co powinien.
Omyłkowo został uruchomiony mikrofon z podsłuchem, który ujawniła emisja. Podczas programów na żywo zdarzają się różne okoliczności, w związku z tym bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację - kaja się anonimowy pracownik Wakacyjnej Trasy Dwójki. Zostały wyciągnięte konsekwencje w stosunku do osoby obsługującej show oraz tancerki, która nie miała w wytycznych wydawania żadnych dźwięków. Jej rolą było poruszanie ustami oraz taniec, niestety także przez jej pomyłkę doszło do ośmieszenia zarówno wydarzenia organizowanego przez TVP, jak i pani Joanny Moro - czytamy.
Szkoda nam trochę biednej tancerki, która "nie miała w wytycznych wydawania żadnych dźwięków", a kiedy już jej się coś wymsknęło, to została antybohaterką całego festiwalu i rzekomo poniosła konsekwencje "nieodpowiedzialnego" zachowania. Okazuje się jednocześnie, że Joanna Moro w ogóle śpiewała z playbacku, bo chciała uraczyć widzów choreografią. Jak wynika z oświadczenia pracownika TVP, trudno jej robić dwie rzeczy w tym samym czasie.
Być może sytuacja ta nie miałaby miejsca, gdyby pani Joanna zdecydowała się na śpiewanie na żywo. Joanna Moro zastrzegła, że woli występ z playbacku, dzięki temu mogła skupić się na choreografii bez rozpraszania się. Prosimy o wyrozumiałość w stosunku do Pani Joanny Moro, która jest cenioną aktorką. W tym wypadku odpowiedzialność za wpadkę ponosi TVP - czytamy.
Zwróciliśmy się z pytaniem do TVP, czy potwierdza nieoficjalne oświadczenie anonimowego pracownika, jednak póki co nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Wierzycie, że fałszowanie Joanny Moro, która już raz popisała się masakryczną interpretacją na żywo, to faktycznie wina źle wciśniętego przycisku?
Przypomnijmy, o czym piszemy. Siedem lat temu TVP nie chciała w ogóle pokazywać tego nagrania: Moro masakruje Annę German!