Kilkuletnia współpraca Deynn i Majewskiego z firmą kosmetyczną Skin79 kończy się z hukiem. Po lakonicznych, acz przepełnionych wrogością oświadczeniach obydwu stron, w końcu mamy szansę odkryć, co tak naprawdę się wydarzyło. Prezes firmy przedstawił nam swoją szczegółową wersję wydarzeń. W rozmowie z Pudelkiem zdradził kulisy współpracy z Deynn oraz jej mężem.
Przypomnijmy, że po głośnej aferze z siostrą Deynn, która wybuchła na początku 2018 roku, wszystkie firmy zrywały współpracę z parą osławionych influencerów. Wyjątkiem była wówczas tylko marka Skin79.
Zrobiło mi się przykro z powodu sytuacji, w jakiej znaleźli się Majewscy i postanowiłem nie zrywać z nimi tego kontraktu - mówi nam.
Jak twierdzi prezes firmy, Majewscy korzystali z jego pomocy, gdy desperacko usiłowali odbudować swój wizerunek. Właśnie wtedy narodził się też pomysł wzięcia ślubu w Ameryce.
W tym czasie, z uwagi na wcześniejszy hejt, mocno inwestowałem w naprawę wizerunku Deynn. Ja i spółka zainwestowaliśmy w ten proces setki tysięcy złotych, pomagali nam najlepsi eksperci od wizerunku w sieci. Oprócz kwoty ustalonej w kontrakcie dostawali też od nas dodatkowe gratyfikacje poza kontraktem - dodaje prezes.
Szef Skin79 wyznaje, że darzył Majewskich zaufaniem i był z parą influencerów w przyjacielskich stosunkach. Zaprosił ich nawet na rodzinną Wigilię. Wszystko zaczęło się psuć, gdy, jak twierdzi, zauważył, że Majewscy nie są z nim do końca szczerzy.
Skin79 zorganizowała infuencerski wyjazd Deynn i Majewskiego do Seulu. Wówczas Daniel miał zażądać podróży linią Emirates w klasie biznes, co oznaczało wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na bilet dla jednej osoby. Firma przystała na te żądania, ale gdy Majewski zamieścił na YouTube film, w którym relacjonował podroż drogimi liniami i zachwalał przewoźnika, członkowie firmy zaczęli podejrzewać, że Deynn i jej mąż od początku dogadani byli z innym brandami na promocję ich produktów i usług.
Po powrocie z Seulu, w podziękowaniu za relację, zostali zaproszeni przez Emirates do Dubaju - czytamy.
Później marka Skin79 przygotowała wiele atrakcji dla fanów pary influencerów. Odbywały się m.in. konkursy z nagrodami czy wyjazdy do SPA.
Cały czas inwestowaliśmy w nich środki finansowe z nadzieją, że kiedyś się to zwróci. Powoli, w dużej mierze dzięki działaniom marketingowym naszym i spółki, wizerunek Majewskich został uratowany - twierdzi prezes firmy.
Gdy "interes" zaczynał się zwracać, marka kosmetyczna zaproponowała Deynn stworzenie linii kosmetyków, o którą obecnie toczy się spór.
Udział Majewskich ograniczył się do wyboru zapachu produktów i koloru opakowań. Nie dołożyli do tego ani złotówki, a inwestycja była na kilka milionów złotych. (...) Nadszedł czas premiery produktów i event promocyjny. Lista życzeń Daniela Majewskiego mnie przeraziła - koszty tego eventu były ogromne. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby projekt wypalił. Spełniliśmy marzenie Deynn - relacjonuje.
Zobacz też: Deynn stworzyła własną linię kosmetyków! "Nie jestem osobą, która po prostu dała twarz na pudełko"
Co ciekawe, mimo nakładów na promocję, produkty DeynnBeauty loves Skin79 początkowo wcale nie były hitem.
Produkty się nie sprzedawały, Deynn grymasiła, domagali się nowej serii kosmetyków, a ja nie zgodziłem się na to, bo pierwsza seria się nie sprzedawała - zdradza nam prezes.
Wówczas poprosił on Deynn, by promowała kosmetyki częściej, niż jest to przewidziane w kontrakcie, i obiecał dodatkową prowizję od sprzedaży.
Dzięki mojej zachęcie Majewscy dostali za miesiąc marzec i kwiecień rekordowe gaże w historii naszej współpracy, a być może nawet można zaryzykować stwierdzenie, że w historii polskiego influencerstwa - wyznaje prezes firmy.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł Pudelek, wynika, że owe "rekordowe gaże" opiewały na ponad MILION ZŁOTYCH!
Zobacz też: Od prostej dziewczyny ze Świdwina do milionerki-fitnesiary. Tak zmieniała się Deynn (ZDJĘCIA)
To rzekomo nie usatysfakcjonowało Majewskich... 10 maja spółka zorganizowała promocję w sklepie, a produkty oprócz Deynn reklamowało w tym czasie też kilku innych influencerów. Zaraz po starcie promocji strona sklepu się zawiesiła. Mąż Deynn potraktował to jako argument, by zażądać podwyżki.
Majewski przysłał nam wtedy maila, że jeżeli Deynn ogłasza promocję i serwery padają, to on żąda podwyżki! Jak można w piątek otrzymać ogromny przelew za jeden miesiąc pracy, a w poniedziałek żądać znów podwyżki? Dla nas to było za wiele, czara goryczy się przelała. Po krótkiej naradzie została podjęta decyzja o rozwiązaniu umowy z firmą D. Majewskiego na reklamowanie SKIN79.
Wówczas okazało się, że Daniel Majewski za plecami Skin79 złożył wniosek o zastrzeżenie znaku towarowego.
Majewski w odwecie poinformował nas, że produkty linii DeynnBeauty loves Skin79 musimy zniszczyć i nie możemy ich sprzedawać bez jego wiedzy. To był moment, kiedy dowiedzieliśmy się, że bez naszej wiedzy, a tym bardziej bez wiedzy SKIN79, złożył wniosek o rejestrację w Urzędzie Patentowym, a termin sprzeciwu minął 4 maja. Właśnie dlatego poczuł się tak pewny swojej pozycji - tłumaczy nam prezes firmy.
Wypunktowaliśmy wszystkie problematyczne kwestie poruszone poruszone przez prezesa Skin79 i poprosiliśmy Deynn, by się do nich odniosła. Celebrytka nie ukrywała, że jest mocno zaskoczona, tym w jakim kierunku zmierza cała sprawa. Wyznała też, że "nie ma sobie nic do zarzucenia".
Jestem w szoku, czuję ogromne zażenowanie i jeszcze większy żal po ponad dwóch latach współpracy. Nigdy nie spodziewałabym się takiego czegoś, a wiem, że to jeszcze nie koniec... Oprócz emocji, o których piszę, zaczyna przenikać mnie przerażenie, bo gdzie są granice, co będzie następne? Cel tych działań jest widoczny, ale jest dla mnie całkowicie niezrozumiały. Forma rozstania, miliony oświadczeń, atak na fundację, donosy... - wyznała.
Zaczyna mi się przypominać coś z przeszłości. Brakuje mi tylko jakichś wiadomości prywatnych i komentarzy YouTuberów. Klasyczny scenariusz. Przeszłość nauczyła mnie jednak, że czasami mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Zobaczcie, gdzie dziś jestem i jak wiele się zmieniło. Nie mam sobie nic do zarzucenia. - dodała Deynn.
Oprócz batalii sądowej Deynn i Majewskiego czeka też najpewniej wojna medialna. Jak myślicie, kto w tym sporze ma rację?