Od lat Ewa Chodakowska uchodziła za ulubioną "fitnesiarę" w sieci, dzięki czemu uzyskała nieoficjalny tytuł "trenerki wszystkich Polek". "Choda" dzięki udostępnianym w sieci treningom, treściom motywacyjnym i spektakularnym efektom metamorfoz zbudowała prawie dwumilionową społeczność, której głównym założeniem było wzajemne wspieranie się w dążeniu do wspólnego celu, czyli wymarzonej sylwetki. Niestety, okazało się, że "Chodagang" ma również swoje ciemne strony. Jak ujawniliśmy w środę, ambasadorki Ewy Chodakowskiej uważają, że były wykorzystywane przez swoją guru, która w zamian za darmowe promowanie jej produktów i dopisek w bio na Instagramie uzurpowała sobie prawo do decydowania, co mogą jeść i z kim mogą ćwiczyć, by być prawdziwymi członkiniami programu ambasadorskiego.
W czwartek pod naciskiem komentarzy internautów Ewa w końcu zabrała głos w sprawie dręczącej setki tysięcy jej fanów. Niestety, zamiast odnieść się do konkretnych zarzutów, odwróciła kotem ogonem i mimo że ambasadorki zgodnie i głośno powtarzają, że nie oczekiwały od niej niczego, nawet kodów rabatowych, trenerka uważa, że były wobec niej roszczeniowe.
O komentarz w sprawie "farmy darmowych influencerek" i praktyk Chodakowskiej postanowiliśmy poprosić Qczaja, który, w przeciwieństwie do "trenerki wszystkich Polek", nie zabrania swoim podopiecznym korzystania z siłowni czy innych programów treningowych:
Ja zawsze namawiam swoje Fitlarwy do tego, żeby próbowały wszystkiego, co im służy. Żeby zmieniały, próbowały i wybrały najlepsze dla siebie formy - tłumaczy w rozmowie z Pudelkiem. Jako trener uważam, że zmiany w treningach, od strony czysto fizycznej, są potrzebne i dobre. Żeby samemu przekonać się, jak reaguje ciało na zmiany planu treningowego i wybrać najlepszy dla siebie, to jest fajne. Ja nie widzę w tym nic złego". Jeżeli cię lubię, kocham, to chyba chcę dla ciebie jak najlepiej! Jeżeli nie wybierasz mnie, to nie reaguję zazdrośnie i nie blokuję cię wszędzie, tylko życzę ci szczęścia i super cieszę się z tobą, że chudniesz i stosujesz coś, co na ciebie działa i jest dla ciebie dobre" - tłumaczy.
Qczaj rozumie nagranie Ewy Chodakowskiej, bo sam ma swoje "ambasadorki - "Qczajki", które nie mogą podczas treningów z nim reklamować innego trenera. Jednak w przeciwieństwie do Chody, Qczaj płaci swoim współpracownicom i podpisuje z nimi umowy, w której zawarte są wszystkie warunki współpracy:
Ja mam swoje QCZAJKI, które nagrywają ze mną na qczajfitness.pl i ja im normalnie za to płacę. W tym momencie są ze mną związane umową i nie mogą sobie wyskoczyć na moim treningu z banerami innego trenera, to jest oczywiste, ale my, tak jak mówiłem, mamy popisaną UMOWĘ! - podkreśla w rozmowie z Pudelkiem trener.
Daniel przyznaje, że potępia posługiwanie się fanami do promocji własnego biznesu:
Ja powiedziałem o tym głośno w poście kilka miesięcy temu, w którym jasno napisałem, że nie godzę się na praktyki wykorzystywania ludzi w naszym biznesie, że niektórzy zapraszają trenerów i proponują im udostępnienia czy lajki w zamian za ich pracę. Ja tak nie robię - zaznacza. Sam byłem wykorzystywany i trochę naiwny. Tak nie powinno się robić! Mi byłoby zwyczajnie głupio i nie potrafiłbym spojrzeć ludziom w oczy... I nie przykrywajmy tego stanowiskiem, bardzo popularnym zresztą, "ale ja ci pomagam, ja przecież robię dla Ciebie darmowe treningi, i to i tamto". Albo to robisz naprawdę i jest to twoją misją, i oczywiście zarabiasz na tym uczciwie, albo zaczynasz traktować naiwnych ludzi jak szczebelki w drabinie swojej kariery - podkreśla.
Myślicie, że Choda zablokuje Qczaja na Instagramie?