W środę polskie media zelektryzowała wiadomość o śmierci Tomasza Komendy. Wrocławianin, który za zbrodnię, której nie popełnił, został skazany na 18 lat więzienia, miał zaledwie 46 lat.
Pudelek skontaktował się z Rafałem Collinsem, który nie tylko osobiście poznał Tomasza Komendę, ale i wyciągnął do niego pomocną dłoń po tym, jak ten opuścił zakład karny. W 2020 roku brat Grzegorza dał niesłusznie skazanemu Tomkowi pracę. Niestety po kilku miesiącach panowie zakończyli współpracę.
Przypominamy: Tomasz Komenda ODSZEDŁ Z PRACY u braci Collins!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rafał Collins wspomina Tomasza Komendę. Zdradza, jakim był człowiekiem
Collins przekonuje, że ma z Komendą same dobre wspomnienia i zapamięta go jako "dobrą osobę".
Powiem tak, Tomek był dobrą, grzeczną i uczynną osobą. Miał ogromny szacunek do powstańców. Gdy wręczał im podarunki na święta, dosłownie trzęsły mu się ręce. Mimo tego, co zgotował mu nasz wymiar sprawiedliwości, był patriotą - dzieli się swoimi wspomnieniami o Tomku.
I kontynuuje: przegadaliśmy godziny o tym, co było, co będzie po otrzymaniu przez niego odszkodowania... Po wyjściu z sądu zadzwonił do mnie i powiedział: "Rafał, jestem milionerem!" - wspomina i dodaje: Miał wiele planów, miewał też oczywiście swoje problemy jak każdy z nas, wsparł finansowo małą dziewczynkę o imieniu Amelia, dla której nasza fundacja zbierała na najdroższy lek świata. O tym pamiętajmy, bo taki był. Choć człowiek wiedział od dłuższego czasu, że jest u niego źle, to ciągle się łudził... Życie pisze nieprawdopodobne scenariusze...
Rafał wyznał, że na bieżąco wiedział, co się u Komendy dzieje, jednak nie chciał dzielić się tymi informacjami z mediami.
Odmawialiśmy wywiadów i komentarzy przez długi okres, aby nie utrudniać leczenia i szanować Tomka prywatność, teraz jednak po prostu należy to, co powyżej, o tym człowieku powiedzieć.
Rafał Collins opublikował zdjęcie z Tomaszem Komendą
Collins zdążył też już opublikować na Instagramie post, w którym pożegnał kolegę. Przytoczył pewną historię z Tomkiem w roli głównej.
W restauracji podchodzi do nas kelner i proponuje różne wina, opowiada o nich, o tym ile leżakowały itd. Tomek spogląda na niego i mówi z uśmiechem na twarzy oraz ogromnym dystansem: "Na leżakowaniu to ja się akurat znam...". Takiego chcę go zapamiętać, bo to był wesoły chłopak - mimo wszystko i wszystkich okoliczności - dobry człowiek. Co za historia... Żegnaj. PS Dowiedziałem się kilka godzin temu, jednak nie chciałem być pierwszą osobą, która informuje o tym opinię publiczną - pisze pod ich wspólną fotografią.