Choć Adriana Kalska związana jest z osobą z branży, a dokładnie z Mikołajem Roznerskim, ich duet nie budzi aż takich emocji... Być może dzieje się tak dlatego, że para nie chwali się nadmiernie łączącym ich uczuciem, a wspólne publikacje należą w ich przypadku do rzadkości.
Okazji do tego, by w końcu zaistnieć, Adriana z pewnością upatrywała w nowym projekcie, jakim jest serial "Papiery na szczęście", w którym gra główną rolę. Niestety, oglądalność produkcji jest zaskakująco niska. Jak donosi serwis Wirtualne Media, kanał TVN7 w czasie nadawania serialu z Kalską przegrywa walkę o widza w rynku telewizyjnym nawet z takimi konkurencyjnymi stacjami jak TV4 czy TV Puls. Obliczono, że średnia widownia pierwszych odcinków "Papierów na szczęście" wyniosła zaledwie 251 tysięcy osób.
Sytuacją przerażona jest ponoć ukochana Roznerskiego. Jak udało się ustalić Pudelkowi, 35-latka, która dla formatu "siódemki" znacznie ograniczyła występy w "M jak miłość", zaczyna martwić się o swoją przyszłość.
Adriana jest zrozpaczona. To miała być rola jej życia, a tymczasem nikt nie chce oglądać produkcji z jej udziałem. Serial nie dorównuje nawet "Zakochanym po uszy", który zastąpił na antenie... - ujawnia osoba z otoczenia aktorki, dodając, że pewne obawy co do formatu, w którym wciela się w główną bohaterkę, Kalska miała już kilka tygodni temu:
Nawet na konferencję prasową nikt nie przyszedł z kamerą. Już wtedy Adriana irytowała się, że musi udzielać wywiadów do jakichś dyktafonów... - zdradza nasze źródło
Myślicie, że Adriana wybłaga producentów "M jak miłość" o zwiększenie jej wątku?
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!