We wtorek Monika Goździalska opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, w którym ujawniła, że ona i jej ukochany spotkali się z odmową w jednej z warszawskich restauracji. Jak relacjonowała, chcieli zamówić kawę i ciastko, a nie obiad, dlatego nie zostali obsłużeni. Od tego czasu między nią i knajpą trwa wymiana ciosów.
Monika Goździalska spotkała się z odmową. Robert Makłowicz ma pewną radę
Lokal, o którym krytycznie wypowiada się Goździalska, opublikował w środę dość zaskakujący post. Wspominano w nim o "deserze influencera", a w opisie trudno nie doszukiwać się nawiązań właśnie do afery z celebrytką. To oraz relacja z naszej wizyty w restauracji skłoniły Monikę do wystosowania kolejnej ostrej odpowiedzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O standardy restauracyjne postanowiliśmy zapytać eksperta w tej dziedzinie, Roberta Makłowicza. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że on jak nikt inny zna realia panujące w świecie gastronomii. Zapytany o to, jak naprawdę wygląda sytuacja w lokalach, usłyszeliśmy w odpowiedzi:
To zależy, o jakiej restauracji mówimy. Są takie bardziej formalne, gdzie nie możemy wybierać z karty, tylko są całe sety i trzeba zamówić to, co jest w zestawie. Są też mniej formalne, gdzie można przyjść i napić się kawy, a są i takie, które nakrywają specjalnie do posiłku i trzeba zjeść obiad. Wszystko zależy od restauracji.
Warto wspomnieć, że chodzi o restaurację położoną w miejscu regularnie uczęszczanym przez turystów. Na pytanie o sytuację, której doświadczyła Goździalska w lokalu w centrum miasta, dodał:
Jeśli ktoś chce wypić kawę i zjeść ciasto, to powinien udać się do kawiarni albo cukierni, a nie do restauracji.