Może wydawać się to niewiarygodne, ale Stifler, czyli Damian Zduńczyk z Warsaw Shore, napisał książkę. Pozycja nosi sugestywny tytuł Kryształowy chłopak i jest umiejscawiana w nurcie literatury biograficznej. Jak wynika z kuszących zapowiedzi, książka będzie głównie o narkotykach, jakie Stifler zdążył zażyć w swoim życiu. Fani Damiana są zachwyceni i przechwalają się (?), że będzie to pierwsza książka, jaką przeczytają.
Przypomnijmy: To nie żart: Stifler NAPISAŁ KSIĄŻKĘ. Biograficzną...
Udało nam się zdobyć fragment Kryształowego chłopaka. Książka, której przedsprzedaż już ruszyła, raczej nie należy do ciężkich lektur. Pisarz Stifler, który przed premierą postanowił zrobić sobie kolejny tatuaż, skupił się głównie na wątkach narkotycznych. Jeden z rozdziałów nosi więc barwny tytuł Kreska-gigant i gigantyczna reanimacja. Damian Zduńczyk opisuje, jak wciągnął kreskę kokainy mającą prawie metr długości.
Do tej pory standardowe kreski miały około 7-10 cm. Więc najpierw spróbowaliśmy z taką na szerokość stołu. Mniej więcej półmetrową. Nie było z nią najmniejszego problemu. Ale Maks uznał, że stać mnie na więcej i posypał przez całą długość stołu. 97 centymetrów. Gruba jak zwykle. Więc wyszło nam na nią ok. półtora grama kryształu. Półtora grama za jednym razem do jednej dziurki. Lewej oczywiście - czytamy.
Stifer po przyjęciu takiej ilości narkotyku "przez 10 minut był kompletnie wyłączony", ale jakoś doszedł do siebie, by teraz z nostalgią wspominać, że powinien dostać za swój wyczyn "order narkomana".
To jednak nie wszystko - jest jeszcze druga część rozdziału - "gigantyczna reanimacja". Ta miała miejsce nad morzem, gdzie Stifler pojechał "na zlecenie" do jednego z klubów. Ledwo dojechał, bo wcześniej "połknął dwie piguły na raz" i nie był w stanie wywiązać się z warunków umowy, czyli imprezować dalej. Na szczęście z pomocą przyszedł właściciel klubu, który zaraz załatwił mu kokainę i przystąpił do "reanimacji". Narkotykiem i sokiem pomidorowym.
Właściciel klubu był jednak tak zdeterminowany, żeby mnie ożywić, że osobiście pojechał po porcję koksu dla mnie. Ale nie dość, że po nią pojechał i po kilku minutach już ją przywiózł, to jeszcze zaczął mi ten koks wcierać w dziąsła. I dosłownie wlewał we mnie litry soku pomidorowego. I zmartwychwstałem. I wtedy wszystko zaczęło wyglądać naprawdę dobrze. Tyle że jak dojechałem do klubu, pobyłem w nim jakieś 5 minut, zgarnąłem jakąś dupę i wróciłem do hotelu. Do klubu już nie wróciłem - opisuje Stifler.
Jeśli te fragmenty nie przekonały Was do zakupu książki, to Stifler postanowił, że do publikacji dołączy jeszcze kalendarz, a część dochodu przeznaczy na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Środzie Wielkopolskiej.
Kupicie książkę Damiana?