Kolejna Eurowizja co prawda już za nami, ale emocje wciąż pozostają żywe. Spodziewano się, że w wielkim finale nie zabraknie niespodzianek i tak rzeczywiście się stało. Przegrał faworyt notowań bukmacherów, Izrael zajął 2. miejsce w televotingu, a reprezentant Wielkiej Brytanii jako jedyny dostał od widzów zero punktów.
Taka atmosfera panowała za kulisami Eurowizji. Wymowna reakcja na pozycję Izraela
W tym roku wiele kontrowersji budził też udział Izraela w muzycznej rywalizacji oraz nagła dyskwalifikacja reprezentanta Holandii. Joost Klein ostatecznie nie wystąpił w wielkim finale, a punkty z tego kraju przekazał na antenie Martin Österdahl. Reakcja widzów zgromadzonych w Malmö Arenie chyba jasno wskazuje, co o tym myślą fani konkursu.
Przypomnijmy: Szef Eurowizji został WYGWIZDANY przez publiczność. Nie dało się tego zagłuszyć. Tak zareagował (WIDEO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Redakcja Pudelka skontaktowała się z Marią Bałdżanow, którą zapytaliśmy o atmosferę, jaka panowała w centrum prasowym podczas sobotniego finału. Okazuje się, że dziennikarze może i mieli różne typy do zwycięstwa, ale w większości panowała zgoda co do tego, kto wygrać nie powinien. Wskazuje na to reakcja, gdy podczas ogłaszania głosów z televotingu Ukraina zepchnęła Izrael na 2. miejsce w rankingu.
Atmosfera cudowna, w końcu "united by music". Absolutne zjednoczenie, aby Izrael nie wygrał - dowiadujemy się. Centrum prasowe darło się wniebogłosy, gdy Ukraina wyprzedziła Izrael.
Choć opinie internautów na temat tego, kto w tym roku stanął na podium, są dość podzielone, to wśród dziennikarzy ponoć nie było o to większych sporów. Po prezentacji wszystkich kandydatów wspominano natomiast wielkiego nieobecnego tego finału.
Wszyscy byli zadowoleni ze zwycięzcy, jak i również z 2. miejsca - mówi nam Maria. I oczywiście smutek z dyskwalifikacji Holandii. Centrum prasowe nawet zaczęło podśpiewywać "Europapa" po wszystkich piosenkach.