Nie jest tajemnicą, że pandemia koronawirusa poważnie dała się we znaki przedstawicielom branży rozrywkowej. Wstrzymane prace na planach filmów i seriali, odwołane koncerty oraz zawieszone nagrania programów rozrywkowych sprawiły, że wielu celebrytów zaczęło poważnie drżeć o swoje finanse.
W gronie gwiazd show biznesu, dla których powszechna kwarantanna okazała się szczególnie dotkliwa, znalazła się także Weronika Książkiewicz. Jakiś czas temu celebrytka żaliła się, że pandemia na długie miesiące rozdzieliła ją z nowym ukochanym - izraelskim biznesmenem Hezim. Tęsknota 39-latki za partnerem była tak ogromna, że zdecydowała się ona po raz pierwszy podzielić się swoimi uczuciami ze światem za pośrednictwem Instagrama.
Przypomnijmy: Stęskniona Weronika Książkiewicz po raz pierwszy pokazała UKOCHANEGO: "Miłość w czasach zarazy jest naprawdę trudna"
Zobacz również: TYLKO NA PUDELKU: Weronika Książkiewicz wyjaśnia, dlaczego pochwaliła się nowym partnerem: "To wyszło prosto z serca"
Okazuje się, że rozłąka z ukochanym to nie jedyny w ostatnim czasie problem Weroniki Książkiewicz. Przerwa w zawodowych obowiązkach w czasie kwarantanny sprawiła, że domowy budżet aktorki niebezpiecznie zmalał. Jak udało się dowiedzieć Pudelkowi, chociaż Weronika zdążyła już wrócić do pracy, wciąż doskwierają jej niedostatecznie "gwiazdorskie" zarobki.
Portfel Książkiewicz mocno się uszczuplił. W czasie pandemii, tak jak większość artystów, nie miała w zasadzie żadnej pracy. Teraz wróciła co prawda na plan "Leśniczówki", ale nie zarabia na tym serialu kokosów. Za jeden dzień zdjęciowy dostaje 2500 zł, co nie jest wygórowaną stawką w tej branży. W miesiącu ma jednak tylko 4 dni zdjęciowe. Zwykłemu człowiekowi taki budżet na pewno by wystarczył, jednak celebryci żyją na zdecydowanie wyższym poziomie. Taka kasa to tylko kropla w morzu potrzeb - twierdzi nasz informator.
W trosce o płynność finansową Weronika zmuszona była przyjąć propozycję firmowania swoim nazwiskiem wina musującego dostępnego w asortymencie popularnego dyskontu. Jak twierdzi nasze źródło, współpraca nie należy jednak do najbardziej dochodowych.
Musiała ratować swoje finanse niezbyt korzystnym dealem z producentem wina musującego, sprzedawanego w Biedronce. Za "twarzowanie" trunkowi dostała jedynie 30 tysięcy złotych. To bardzo niska stawka. Koledzy i koleżanki z branży mają do niej nawet trochę żalu, bo takimi kontraktami psuje rynek. Potem reklamodawcy wszystkim innym też proponują takie żenujące kwoty - zdradza nam osoba z otoczenia aktorki.
Współczujecie?
Zobacz również: Weronika Książkiewicz o reakcji partnera na jej nową fryzurę: "Zakochał się w długowłosej blondynce, a dostał WYŻYŁOWANEGO CHŁOPCA"