Weronika Rosati od kilku lat toczy batalię ze swoim byłym partnerem i ojcem jej córki, któremu zarzuca stosowanie przemocy "psychicznej, fizycznej i ekonomicznej".
Gwiazda, która na co dzień mieszka w Los Angeles, wywalczyła swego czasu zakaz zbliżania się jej byłego partnera do niej i małej Elizabeth oraz psa rasy york o imieniu Franio. Mężczyzna miał grozić porwaniem futrzaka, a nawet wyrzuceniem go przez okno.
W mediach pojawiły się informacje, że pod koniec stycznia amerykański sąd odrzucił wniosek aktorki o przedłużenie zakazu. Osoba z otoczenia Weroniki w rozmowie z Pudelkiem dementuje jednak te doniesienia.
Okazuje się, że aktorka nie wnioskowała o przedłużenie tymczasowego zakazu zbliżania się do niej. Jak udało nam się ustalić, rodzice Elizabeth zawarli ugodę przed amerykańskim sądem i sprawa została umorzona.
Ugoda została zawarta w trosce o "najlepszy interes dziecka" - zdradza nasz informator. Weronice od dawna zależało, żeby zamknąć tę sprawę, przynajmniej tu, w Stanach, gdzie czuje się bezpiecznie. Nie chciała narażać Eli i siebie na stres wywołany kolejnymi rozprawami.
Doszła do wniosku, że ugoda będzie najlepszym rozwiązaniem. Weronika chce iść do przodu, ma teraz świetny czas zawodowy, jej kariera w USA nabiera tempa. Chce się tym cieszyć i skupić się na córce - dodaje nasze źródło.
W Polsce wciąż jednak toczy się sprawa przeciwko byłemu partnerowi Weroniki. Prokuratura postawiła mu zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad aktorką, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Ze względu na pandemię, termin rozprawy nie jest jeszcze ustalony. Mężczyzna może widywać córkę jedynie w obecności kuratora.