Anna Mucha w dzieciństwie zagrała u Wajdy i zapowiadała się na niezłą aktorkę, jednak czas zweryfikował te prognozy. Dziś znana jest głównie jako celebrytka i odtwórczyni roli Magdy w telewizyjnym "tasiemcu" - M jak Miłość.
Gdy Anna dostała propozycję bycia jurorką w Dance, Dance, Dance, wydawało się, że jej kariera może nabrać rozpędu. Mucha bardzo przejęła się zadaniem i jako jurorka była surowa, a momentami nawet obcesowa.
Z pewnością takim zachowaniem celebrytka zwiększyła szum wokół siebie i programu, jednak mimo to Telewizja Polska nie chciała przedłużyć z nią umowy. W nowej edycji Muchę zastąpi inna celebrytka - "życzliwa i powszechnie lubiana".
Mucha skomentowała sprawę, mówiąc, że "nie rozumie tej decyzji".
Jak donosi nasze źródło, decyzja o zwolnieniu Muchy po części rzeczywiście jest spowodowana jej docinkami wobec uczestników, a konkretnie jednej uczestniczki.
Bezpośrednią przyczyną zwolnienia Anny Muchy było jej skandaliczne zachowanie w stosunku do Kasi Stankiewicz w ubiegłej edycji, a także "medialne zachowania powszechnie uważane za niewłaściwe".
Anna podobno umawiała się z produkcją na to, że będzie ostra i bezpośrednia, ale niestety swoim zachowaniem wywołała efekt odwrotny u widza, co spowodowało niesmak w stosunku do całości edycji - zdradza nam źródło z otoczenia aktorki.
To jednak nie wszystko. Osoba z produkcji show rzuca jeszcze inne światło na sprawę.
Jej ostry język podobał się produkcji. Robiła show, pisały o niej portale. O programie było głośno! Prawda o jej odejściu jest bardziej przyziemna - nie dogadała się z TVP co do stawki. Chciała bardzo dużo pieniędzy, stacja nie była gotowa jej tyle zapłacić. Trwały negocjacje, ale przerwała je swoim oświadczeniem - mówi w rozmowie z Pudelkiem jedna z osób pracujących przy produkcji Dance, Dance, Dance.
Jak myślicie, ile Mucha zażyczyła sobie za jeden odcinek?