Urodzone po 2010 roku dzieci będą pierwszym pokoleniem, które nie zna życia bez Instagrama. Podczas gdy wielu rodziców stara się odgrodzić swoje pociechy od mediów społecznościowych, całkiem spora rzesza ochoczo publikuje w sieci zdjęcia z brzdącami, wystawiając się tym samym na krytykę "instamatek".
Już od dłuższego czasu uwagę internautów przykuwa w szczególności sposób, w jaki swojego niespełna trzyletniego synka Jeremiego wychowuje znany z Na Wspólnej aktor Wojciech Błach. Na profilu jego żony Agnieszki regularnie pojawiają się zdjęcia malca z koralami na szyi i pomalowanymi paznokciami. Innymi słowy, istny koszmar na jawie dla osób o konserwatywnych poglądach.
Postanowiliśmy skontaktować się z Wojciechem Błachem i zapytać o komentarz do podejrzeń internautów. Aktor wyjaśnił, dlaczego jego syn nosi korale.
To są bursztyny, robione specjalnie dla dzieci, można w to wierzyć lub nie, ale bursztyn naturalny ma swoją energię i na przykład pomaga przy ząbkowaniu dzieciaków, a w późniejszym okresie to wpływa dobrze m.in. na tarczycę. Pamiętam jeszcze, jak moja prababcia stosowała bursztynową terapię. Młody bardzo je lubi, jak mu je raz założyliśmy, to się z nimi nie rozstaje, ma już nawet drugi komplet - tłumaczy aktor w rozmowie z Pudelkiem.
Błach przyznaje, że malec, jak chyba każde dziecko w tym wieku, uwielbia obserwować swoją ukochaną mamę.
On musi mieć wszystko jak mama, stara się naśladować we wszystkim łącznie, że mówi o sobie w żeńskim rodzaju, a zwracając się do Agi, używa męskiego rodzaju, jego dziecięcy umysł tak sobie wykombinował, że jeden do jeden skopiował to, jak mówi do niego mama. Stąd też podobne paznokcie - wyjaśnia.
Co ciekawe, chłopczyk zdobywa też już pierwsze szlify w modelingu, a to za sprawą firmy jego rodziców.
Jest wdzięcznym modelem i pomaga mamie w promocji naszej marki odzieżowej - komentuje Błach.
Myślicie, że malec ma szansę wyrosnąć na gwiazdę wybiegów?