Wygląda na to, że małżeństwo Jacka Borkowskiego z Jolantą Popławską, jego czwartą żoną, przechodzi poważny kryzys. Podczas gdy aktor zapewnia, że wszystko jest w porządku, jego ukochana wyraźnie daje do zrozumienia, że jest inaczej. Na początku roku opublikowała na Instagramie wpis sugerujący zakończenie małżeństwa, co wywołało lawinę spekulacji w mediach społecznościowych. Następnie udzieliła szczerego wywiadu w którym opowiedziała o szczegółach.
Jacek zarzucił mi, że nie potrafię dostosować się do zasad panujących w jego rodzinie i że nie jestem stadna. Nie jestem kozą, która wyszła za pasterza stada - mówiła serwisowi ShowNews.
Nie ma o czym mówić. Jest dobrze - twierdził z kolei gwiazdor "Klanu" w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Temat rozstania i kryzysu pojawił się podczas wizyty Borkowskiego w "Dzień Dobry TVN", gdzie przyznał, że wraz z żoną… zażartowali sobie z mediów. Na pytanie, dlaczego w swoich wypowiedziach sugerują rozstanie, odpowiedział:
To nie jest działanie zaplanowane. Wystarczy lekka sugestia, delikatne maźnięcie pędzlem w jakąś inną stronę i nagle wszyscy zaczynają sobie to interpretować, najczęściej biało-czarno, bo tak jest najłatwiej. W związku z tym nawet mieliśmy niezły ubaw z tego - odpowiedział.
Joleńko, kocham cię bardzo. Cieszę się, że u schyłku udało mi się znaleźć tak cudowną kobietę - wyznał, patrząc prosto w kamerę.
Żona Borkowskiego reaguje na jego wyznania miłości
Skontaktowaliśmy się z Jolantą Borkowską z prośbą o odniesienie się do słów męża. To, co nam przekazała, raczej mija się z tym, co twierdzi aktor.
To było takie krakowsko-warszawskie przeciąganie liny... Skoro mąż ogłosił na całą Polskę, że mnie bardzo kocha, to Smok Wawelski pokonał Syrenę Warszawską. Taką deklarację trzeba szanować. Pozdrawiam - powiedziała nam.
Nadążacie?