W poniedziałkowy poranek otworzyła się puszka Pandory - ukazała się pierwsza publikacja na temat szemranej przeszłości ulubieńca celebrytów, ukrywającego się w sieci pod pseudonimem Żurnalista. Spider's Web+ opublikowało obszerny tekst analizujący drogę tajemniczego jegomościa na szczyt. Wypadałoby przecież wiedzieć coś o enigmatycznym celebrycie, którego sponsoruje Mercedes-Benz i który chwalił się, że lada moment będzie felietonistą w Wysokich Obcasach. Koniec końców dodatek do Gazety Wyborczej ze współpracy zrezygnował, ponieważ Żurnalista odmawiał ujawnienia swojej tożsamości. Ciekawe, czy redaktorzy wiedzieli, że właśnie udało im się uniknąć kuli pędzącej prosto między ich oczy.
Okazuje się bowiem, że przeszłość celebryty najeżona jest niewyrównanymi porachunkami, przekrętami i długami sięgającymi setek tysięcy złotych. Sprawę od jakiegoś czasu badali też dziennikarze Pudelka. Udało nam się między innymi ustalić, jak współpracę z Żurnalistą wspominają osoby, które pracowały dla niego w magazynie Manager+. Krótko rzecz ujmując - nie było za ciekawie.
Byłem młodym i dynamicznym studentem, który chciał sobie dorobić. Trafiłem na ogłoszenie z pisaniem tekstów do branżowego medium (czyt. gazeta "Manager+"). Sprawa miała wyglądać tak, że ja i kilka osób poza mną miało testowo napisać artykuły na wybrane przez siebie tematy, a Żurnalista, po wybraniu artykułów, które będą mu pasowały do gazety, nawiąże dłuższą współpracę z autorami. (…) Mój tekst został opublikowany, kasy żadnej nie dostałem, nie mówiąc już o dłuższej współpracy. (…) Cała nasza komunikacja miała miejsce w grupie założonej na FB (grupy już dawno nie ma), gdzie ja i kilkoro innych naiwniaków najpierw udostępniło swoje teksty, a później żadne z nas nie dostało za to pieniędzy - opisuje informator Pudelka.
Pod koniec marca skontaktowaliśmy się z Żurnalistą, chcąc zweryfikować zgromadzone przez nas informacje. Dochodziły nas słuchy, że mężczyzna pobierał wynagrodzenie za publikację reklam w swoim czasopiśmie, po czym nagle zapadał się pod ziemię. W ramach usprawiedliwienia za swoje postępowanie Żurnalista wymienia, z iloma życiowymi problemami i traumami miał podobno zmagać się w tamtym okresie. Celebryta zaznacza, że część z tych wątków poruszył już na swoim instagramowym profilu 20 marca bieżącego roku. Na próżno szukać tam jednak konkretów.
Do tego również odniosłem się w swoim wpisie na Instagramie. To prawda, uciekałem jak szczur. Zmarł mi dziadek, rozstałem się też wtedy z partnerką. Chorowałem na depresję. Widziałem, że mam problemy i nie miałem kogo poprosić o pomoc. Odrzucałem połączenia, nie odpisywałem na maile i przepadłem. Tylko nie wtedy, kiedy wziąłem kasę tylko wtedy, kiedy postanowiłem, że popełnię samobójstwo, nie widząc szans na to, że będę w stanie się podnieść. I myślę, że jak ktoś na to patrzy dzisiaj z boku, to rozumie ten pomysł. To było za dużo na głowę 24-letniego chłopaka. Zastanawiające jest to, że te osoby wiedziały, że jestem Żurnalista i skontaktowały się z Wami, a nie ze mną. Inne osoby, które reklamowały się w magazynie i żądały zwrotu za reklamę - dostały go. Nigdy nie chciałem nikogo oszukać, po prostu ta firma upadła - czytamy w nadesłanej do naszej redakcji odpowiedzi.
Swoją drogą jest to bardzo ciekawe, że właśnie teraz Żurnalista zaczął komunikować, że już od początku kariery ciągnęły się za nim bardzo poważne "problemy finansowe". Czyżby zwietrzył nadciągającą burzę i w ten sposób chciał zapewnić sobie miękkie lądowanie?
Teraz zapnijcie pasy, bo będzie naprawdę ciekawie. Otóż jak na 30 lat życia na tej planecie Żurnalista może poszczycić się naprawdę imponującą liczbą wytyczonych przeciw niemu procesów. W sposób szczególny odznaczył się w województwie kujawsko-pomorskim.
Jak informuje nas prezes Sądu Rejonowego w Toruniu Krzysztof Dąbkiewicz, w samym tylko mieście Kopernika przeciw Żurnaliście toczyły się cztery odrębne sprawy.
W pierwszej z nich Żurnaliście postawiono zarzut 18 (!) oszustw na terenie kraju. Jak czytamy w nadesłanej do nas korespondencji, chodziło o "niewywiązanie się z publikacji reklamy na szkodę wielu podmiotów". Krótko mówiąc, Żurnalista miał sprzedawać miejsce na reklamy, przyjmować za nie pieniądze i nie realizować swojej części umowy. Sąd przyjął, że przestępstwa stanowią przypadek mniejszej wagi. Postępowanie warunkowo umorzono na dwa lata próby. Zasądzono także świadczenie pieniężne w wysokości 2000 złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Prezes sądu informuje, że oskarżony "wcześniej naprawił szkodę".
Kolejna sprawa z Sądu Rejonowego w Toruniu dotyczyła nieudzielenia w terminie wyjaśnień na piśmie Powiatowemu Rzecznikowi Konsumentów. Wyrok zapadł w 2019 roku. Orzeczono 2000 złotych grzywny.
W 2018 roku zrobiło się na tyle poważnie, że Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód wystąpiła z wnioskiem o zastosowanie wobec Żurnalisty środka zapobiegawczego pod postacią tymczasowego aresztowania. Sąd Rejonowy w Toruniu z postanowieniem z dnia 22.10.2018 wniosku jednak nie uwzględnił.
Przypomnijmy: Kim jest Żurnalista? Poznajcie poetę, któremu tak chętnie zwierzają się gwiazdy (ZDJĘCIA)
Jeszcze ciekawiej sprawy wyglądały w położonej nieopodal Bydgoszczy. Rzecznik spraw cywilnych Sądu Okręgowego Sylwia Suska-Obidowska informuje, że w VIII Wydziale Gospodarczym przeciw kryjącemu się pod pseudonimem Żurnalista mężczyźnie toczą się nadal dwie sprawy. Podkreślmy, że nie chodzi już o kwoty rzędu kilku tysięcy, ale zdecydowanie poważniejsze sumy.
Pierwsza ze spraw toczy się z powództwa dwóch osób fizycznych. Wysokość kwoty dochodzonej wynosi w tym przypadku aż 234 053 złotych. Sprawa w pewnym momencie utknęła, ponieważ dziwnym trafem Żurnalisty zwyczajnie nie udało się zlokalizować. Może akurat chował się w studio, nagrywając podcast z Gosią Rozenek albo Marcinem Prokopem? Postępowanie zostało umorzone przez "niemożność doręczenia nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym i niewskazanie przez powodów w zakreślonym terminie adresu pozwanego oraz niezłożenie przez powodów w terminie wniosku o ustanowienie dla niego kuratora dla osoby nieznanej z miejsca pobytu". Poszkodowani nie dali jednak za wygraną. Postanowienie to zostało zaskarżone z zażaleniem. Obecnie akta znajdują się w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku.
Powoda drugiej sprawy wszyscy znamy bardzo dobrze. Chodzi bowiem o Pocztę Polską, która domaga się od Żurnalisty zapłaty 205 825 złotych. Rzecznik sądu informuje, że i w tym przypadku nie udało się doręczyć pozwanemu nakazu zapłaty. Na wniosek powoda ustanowiony został kurator "dla osoby nieznanej z miejsca pobytu". Postępowanie dalej toczy się z jego udziałem.
Skontaktowaliśmy się z biurem prasowym Poczty Polskiej z zapytaniem, czego dotyczy ta sprawa. Wychodzi na to, że Żurnalista nawet przed spółką Skarbu Państwa miga się od zapłacenia za konkretne usługi.
Pozwany korzystał z usług Poczty Polskiej, za które nie uiścił zapłaty, co spowodowało, że został pozwany. Sprawa jest w toku - podaje w korespondencji z Pudelkiem biuro rzecznika Poczty Polskiej.
Również w kwestii toczących się przeciwko niemu procesów skontaktowaliśmy się z Żurnalistą. Zaznaczyliśmy, że potwierdziliśmy sprawy prowadzone w kilku miastach i wynika z naszych informacji, że jego zadłużenie może sięgać nawet kwoty pół miliona złotych. Padło również pytanie o to, czy i w jaki sposób Żurnalista planuje swoje długi uregulować, oraz czy chowanie się za pseudonimem nie jest czasem sposobem na uniknięcie depczących mu po piętach komorników. W odpowiedzi mężczyzna raz jeszcze rozpisał się na temat wyjątkowo trudnego życia rodzinnego i problemów natury psychicznej. Osobom, którym wisi kasę, Żurnalista oferuje... wspólny spacer i rozmowę.
Zawsze mówiłem sobie, że jak będę na "zero", odezwę się do swojej mamy. Pierwszy raz mówię to głośno. To mój cel i dzisiaj jestem na drodze, która mi na to kiedyś pozwoli. Rozliczenie się z tamtym etapem jest dla mnie ważne. Finansowe i mentalne. Mam 30 lat i jestem gotowy. Jeżeli ktoś czuje do mnie ból, to proszę, tylko niech nie kryje się za ekranem monitora. Ja wyjdę i porozmawiam. Nie jestem już przestraszonym chłopcem. Ubrałem maskę Żurnalisty, by się zabić. By mój lokator i przyjaciel nie patrzył na mnie jak na szaleńca, który w internecie pisze o tym, że chce popełnić samobójstwo. Bo od tego zacząłem pisanie swojego profilu. Żurnalistę zawsze było stać na szczerość, dlatego tu dzisiaj jestem. Stworzenie Żurnalisty nigdy nie było próbą uniknięcia odpowiedzialności, lecz szansą na wyrażanie własnych myśli i uczuć. Dlatego gdybym wtedy po to ją ubrał, przyznałbym się do tego. Jeżeli ktoś czyta to, co mi nie wyszło i widzi też, jakie miałem marzenia, a skończyłem w ohydnym pokoju za 600 zł miesięcznie bez pomysłu na to, co dalej, to zrozumie mnie, że mogła być to jedna z pierwszych myśli. Tam zacząłem pisać, że tonę. Że jestem sam, nie mam gdzie pójść. Komu powiedzieć prawdy. Wtedy pojawili się tam inni ludzie i powiedzieli - "my też tak mamy". Dalej to już historia. Dopiero dzisiaj jestem w miejscu, które może dać mi szanse wszystko zrekonstruować. Bo podcasty dały mi więcej światła w każdej przestrzeni. Nie prowadzę żadnej firmy, nie sprzedaję już nawet swoich książek. Zrezygnowałem z wszystkiego, w czym czułem się beznadziejny. Kiedy w niedzielę opublikowałem ten wpis [mowa tu o poście na Instagramie z 20 marca], ludzie znowu się tam widzą. Wiedziałem, że pojawią się takie pytania jak [Wasze]. I dzięki nim mam siłę nie tylko na nie odpowiedzieć, ale wierzyć, że ja to załatwię. Tylko proszę o czas. Od zawsze chciałem to naprawić i naprawię. Ja znałem te tajemnice zawsze. Dlatego idę na terapię i po to pracuję z prawnikami. Chcę pokazać, że da się wstać z każdego położenia. Wy możecie pokazać śmiecia albo gościa, który chce naprawdę wszystko naprawić. I walczyć. Dlatego namawiam każdego z moich rozmówców do mówienia o świecie takim, jakim jest, bo nie jest tylko dobrze. Jeżeli ktoś z moich gości dzisiaj nie poda mi już więcej ręki, bo straciłem dla niego twarz, to trudno, ja chcę dać sobie szansę. I prosić o to innych - pisze do Pudelka Żurnalista.
Warto tutaj przypomnieć, że według przedstawicieli sądów w Bydgoszczy i Toruniu Żurnalista miał na pieńku z prawem już od wielu, wielu lat. Dopiero teraz jednak - akurat gdy dziennikarze zaczęli dookoła niego węszyć - zaczął na lewo i prawo zapewniać o swojej resocjalizacji i chęci naprawienia popełnionych w przeszłości oszustw - bo o "błędach" raczej nie ma tu co mówić.
Ponownie napisaliśmy do Żurnalisty we wtorek 5 kwietnia. Podaliśmy już tym razem konkretne liczby i zarzuty, które mu stawiano i zapytaliśmy o oddalony wniosek prokuratury o aresztowanie, z prośbą o odpowiedni komentarz. Do momentu publikacji naszego tekstu komentarza nie otrzymaliśmy.
Pozostaje zapytać, jak to się dzieje, że osoba z tak fatalną reputacją jest w stanie zaskarbić sobie zaufanie największych gwiazd polskiego show biznesu, wyciągać z nich czasem wręcz poufne informacje i do tego jeszcze ubić targu z poważaną marką, jaką niewątpliwie jest Mercedes-Benz? Macie jakieś pomysły?