Kilka miesięcy temu Michał Przybyłowicz znany jako żywy Ken poinformował za pośrednictwem Instagrama, że ma dziecko. Celebryta napisał, że wcześniej nie pokazywał czteroletniego synka, bo nie chciał, by ten stał się ofiarą hejtu. Wróżbita pasjonujący się w "poprawianiu" swojej urody pokazał też fotografię, na której tuli małego chłopca do snu. Wrzucił też do sieci rysunki juniora. Jak można było przewidzieć, zaskakujące wyznanie Przybyłowicza szybko obiegło wszystkie portale plotkarskie.
Zobacz też: Polski "Żywy Ken" spędza czas kwarantanny... Z SYNEM: "Nie mogę ukrywać go przez całe życie" (FOTO)
Okazuje się, że ckliwa historia przedstawiona przez żadnego sławy Kena została najprawdopodobniej wymyślona i nie jest on w rzeczywistości ojcem małego Antka. Matka dziecka, Gosia Muzaj, ujawniła nam, że dla Kena szumne ogłoszenie swojego "ojcostwa" było jedynie sposobem na wzbudzenie wokół siebie sensacji.
Antek to mój syn, a Ken nie jest jego ojcem. Podczas kwarantanny spędzaliśmy we trójkę mnóstwo czasu, ale w pewnym momencie nasze drogi się rozeszły. Antek ma 7 lat, a nie jak twierdzi Ken - 4, jest szczęśliwym chłopcem i nie ma od kilku miesięcy żadnego kontaktu z Michałem. Całe to kłamstwo było Kenowi potrzebne tylko i wyłącznie dla wzbudzenia sensacji - mówi nam Gosia Muzaj.
To Michał wpadł na pomysł, by udawać, że Antek jest jego synem. Wydawało mi się, że to jest spontaniczne, a on po prostu z wyrachowaniem wykorzystał naszą bliską relację. Na tamten moment wszystko wydawało mi się takie niewinne, nie było tak, jak jest teraz. Zachowanie Michała traktuję jak próbę odegrania się na mnie. Od dłuższego czasu nawet nie wie, co się dzieje u Antka, nie interesuje się nim, a nadal wykorzystuje go do kreowania swojego wizerunku - wyznaje mama Antka.
Początkowo chciałam przejść obok tego obojętnie i machnąć na to ręką, jednak uważam, że to wszystko zaszło za daleko. Ludzie z naszego otoczenia kojarzą fakty, a Antek musi tłumaczyć się kolegom w szkole dlaczego jest tak, a nie inaczej. Wychowuję Antka sama i muszę go chronić przed kimś, kto chce zabłysnąć jego kosztem - tłumaczy Muzaj w rozmowie z Pudelkiem.
Nie chodzi mi o rozgłos, ale wszystko co dotyczy mojego syna jest dla mnie priorytetem i będę walczyła o to jak lew - polubownie albo na drodze prawnej - dodaje.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Kenem. Myślicie, że odpowie na te zarzuty?