12 sierpnia światową premierę będzie miała najnowsza produkcja sieci Netflix zatytułowana The Get Down. Serial opowiada o narodzinach hip hopu w Nowym Jorku lat 70., a w jego obsadzie pojawi się deklarujący "płynną płciowość" Jaden Smith. 18-latek w rozmowie z Pudelkiem zdradził, jak wyglądała praca na planie:
Bronx nie jest już taki jak w 1976-77 roku. To ekstremalne doświadczenie. Musisz nauczyć się wielu różnych rzeczy, slangu. Przyzwyczaić do ubrań, których nigdy byś nie założył, fryzur, których byś nie nosił. Nie ubrałbym tego normalnie, ale podoba mi się ten styl. Inspirowali mnie bohaterowie Bronxu lat 70. Członkowie gangów, futra, kamizelki z wszywkami. Lubię, kiedy hip hop łączy się z rockiem. Teraz hip hop nie jest tradycyjnym hip hopem. Dorósł, został zaadaptowany przez inne kultury. To teraz coś innego.
Młody Smith odniósł się rownież do swojego występu z Justinem Bieberem. Jaden dołączył do niego na scenie podczas jednego z koncertów:
Chciałem się z nim przywitać, towarzyszyłem mu podczas ostatniego dnia trasy. Jest moim ziomkiem, jest moim bratem, bardzo go kocham. Jest jednym z moich najbliższych przyjaciół.
Okazuje się, że Smith ma jednak nieco "starszych" idoli niż Bieber. Na tyle starszych, że większość z nich już nie żyje:
Niestety wszyscy moi idole nie żyją. Kurt Cobain, Gandhi, Wszyscy ci ludzie, których podziwiam nie żyją. To smutne.