Blanka Lipińska kocha dalekie podróże, a zwłaszcza chwalenie się nimi na Instagramie. W styczniu odwiedziła Meksyk, a niedawno ponownie spakowała walizki i wsiadła na pokład samolotu. Tym razem na kierunek wypoczynku wybrała Tajlandię, w której nigdy dotąd nie była.
Blanka zameldowała się w luksusowym hotelu w mieście Phuket, gdzie za jedną noc trzeba zapłacić co najmniej dwa tysiące złotych. Wakacje spędza oczywiście z telefonem w dłoni, za pośrednictwem którego szczegółowo relacjonuje pobyt i gawędzi z fanami.
Niestety warunki w Tajlandii nie spełniły wygórowanych oczekiwań autorki "kaszubskiego porno". Ostatnio narzekała na wysokie temperatury, które - jej zdaniem - są nie do wytrzymania dla Europejczyka.
Przypomnijmy: Blanka Lipińska żali się na wakacje w Tajlandii: "Idzie umrzeć od tego GORĄCA. Nie wyrabiam"
Teraz z kolei Blanka zawiodła się na winie, które kupiła w jednym z lokalnych sklepów. Jak wyjaśniła, był to najtańszy alkohol, jaki znalazła, a i tak kosztował około 25 złotych.
Lipińska postanowiła przeprowadzić degustację trunku na oczach fanów. Po otwarciu butelki zrobiła kwaśną minę.
Kiedy wącham to wino, to zastanawiam się, czy w ogóle chcę to zrobić - stwierdziła.
Po chwili jednak upiła łyk, ale szybko tego pożałowała.
Nie idźcie za moim przykładem i nie próbujcie. To jest najgorsze wino, jakie piłam w życiu - oceniła, wylewając alkohol do zlewu.
Wcześniej Blanka zapytana o to, na ile ocenia wyjazd w dziesięciopunktowej skali, odparła, że na "trzy". Myślicie, że po tym doświadczeniu wystawiłaby jeszcze niższą notę?