Justyna Michałowska dała się poznać za sprawą trzeciej edycji "Hotelu Paradise". Jak to w przypadku uczestników tego typu programów bywa, kobieta jest aktualnie influencerką, a jej instagramowy profil śledzi ponad 70-tysięczne grono zainteresowanych jej życiem internautów. Rudowłowsa łodzianka ochoczo korzysta z popularności, a jakiś czas temu zafundowała sobie szereg urodowych "poprawek", którymi nie omieszkała oczywiście pochwalić się w mediach społecznościowych.
W poniedziałek Justyna pokusiła się o szczere wyznanie. A mianowicie oznajmiła, że... zachorowała na nowotwór.
Godzinę temu dostałam info, że mam guza złośliwego w piersi. (...) - poinformowała, a następnie korzystając z okazji zaapelowała:
Jeszcze raz uczulam wszystkich swoich obserwatorów o dbanie o swoje zdrowie. Róbcie badania kontrolne minimum raz w roku, nawet jeżeli czujecie się dobrze - w większości przypadków nowotwory nie dają żadnych objawów. W szpitalu spotkałam się z wieloma kobietami, dla których niestety było już za późno. Jedynym ratunkiem była chemioterapia - czytamy.
Zanim Michałowska podzieliła się przykrą wiadomością, musiała mierzyć się z przytykami internautów, którzy wytknęli jej, że zamiast pomagać sąsiadom ze wschodu, chwali się zdjęciami ze szpitala.
Przepraszam, że nie zajmuję się pomocą dla Ukrainy, tylko zachciało mi się walczyć o swoje życie. Wstawię flagę Ukrainy na profilowe, może pomoże? Myślałam, że leżę w szpitalu, ale dla niektórych najwidoczniej to wakacje pod palmą... - odpowiedziała poirytowana na jedną z pretensji.
Mimo wszystko 26-latka stara się nie tracić pogody ducha i cieszyć małymi rzeczami. Po wyjściu ze szpitala zrelacjonowała wizytę w jednej z ulubionych restauracji, gdzie posiliła się kotletem schabowym.
Słuchajcie, wyszłam ze szpitala. Już w szpitalu pisałam do moich bliskich, że marzy mi się schabowy. No i przejechałam ponad 30 kilometrów tylko po to, żeby zjeść najlepszego schabowego. Jestem chorutka, jestem po szpitalu i mogę sobie mieć takie zachcianki, prawda? - mówi na udostępnionych na Instagramie nagraniach, by potem zestawić restauracyjne jedzenie z tym, czym karmiono ją w placówce, w której spędziła ostatnie dni.
Postanowiliśmy skontaktować się z Justyną i spytać o jej samopoczucie.
Dziękuję, że pytacie. Aktualnie czuję się dobrze. W moim przypadku zmiana została wykryta bardzo wcześnie i nie dawała żadnych objawów - ujawnia w rozmowie z Pudelkiem.
Teraz po zabiegu operacyjnym odczuwam lekki ból, ale nie stosuję już żadnych środków przeciwbólowych. Jestem pod stałą opieką profesora doktora habilitowanego nauk medycznych oddziału ginekologii onkologicznej, więc jestem dobrej myśli i nie tracę nadziei na powrót do pełni zdrowia - wyznaje, dodając jednak, że mimo pozytywnego nastawienia, myśl o guzie napawa ją niepokojem:
Trudno pod względem psychicznym żyje się z myślą, że coś w środku nas jest nie tak, nawet kiedy nie daje to objawów fizycznych...
Pudelek trzyma kciuki za powrót do zdrowia!
Przypominamy: Justyna z "Hotelu Paradise" smutno o tajemnicy afroloków: "Nikt nie zwrócił uwagi na ŹRÓDŁO PROBLEMU"