Marzena Trybała debiutowała w świecie kina w latach 70., jednak największą popularność przyniosły jej role w takich produkcjach jak "Widziadło", "Przeznaczenie" czy "Miłość z listy przebojów". Uznawano ją wówczas za "królową śmiałych scen", co miało związek z intymnymi ujęciami, o których mówił cały kraj. Nie wszystkie z nich były jej ulubionymi.
Nagość nie jest ekscytująca, napięcie erotyczne buduje się w inny sposób, spojrzeniami, gestami. Buntowałam się przeciw bezsensownemu rozbieraniu, ale scen erotycznych w naszym kinie było sporo. Wiele tych, które zagrałam, nie podobało mi się, bo nie były porządnie wyreżyserowane. Scena erotyczna powinna być rozpisana na ruchy i gesty - mówiła na łamach magazynu "Retro".
Marzena Trybała była "królową śmiałych scen". Wokół jej ról narosło wiele domysłów
Choć wkrótce przylgnęła do niej łatka "ikony seksu", to jej początki wyglądały zupełnie inaczej. Do dziś wielu wspomina moment, gdy dostrzegł ją reżyser Jan Budkiewicz i wieku 21 lat otrzymała zaproszenie na zdjęcia próbne do filmu "Krajobraz po bitwie". Trafiła wówczas na plan filmu Andrzeja Wajdy, z którego po prostu uciekła. Wszystko m.in. przez rozbierane sceny i atmosferę na planie.
Oczywiście, przeczytałam scenariusz i go zaakceptowałam. Miałam świadomość, że w jednej ze scen będę musiała się rozebrać. Wydawało mi się, że dam radę to zrobić - mówiła po latach w rozmowie z Plejadą.
Wielu było w szoku, że mu odmówiła. Marzeń o karierze z prawdziwego zdarzenia jednak nie porzuciła. Jej kolejnym podejściem do śmiałych scen była rola w filmie "Roman i Magda" i wkrótce mówiła o niej cała Polska. Otrzymywała kolejne aktorskie propozycje, jednak nie była do końca zadowolona z tego, że przylgnęła do niej łatka "ikony seksu".
Denerwowałam się, że jestem tak postrzegana. Uważałam, że jestem aktorką bardziej dramatyczną niż erotyczną - mówiła po latach w wywiadzie dla "Pani". Bardzo nie lubiłam tzw. rozbieranych ról.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miano "królowej rozbieranek" przyniosła jej zawrotna ilość śmiałych scen, wokół których narosło przez lata wiele mitów. Niektórzy liczyli, że mogło ich być nawet 30. Po latach prawda okazała się jednak nieco inna.
Nie w każdym z tych filmów się rozbierałam. Kilka razy zastępowały mnie dublerki. Mówiąc szczerze, zawsze granie takich scen przychodziło mi z trudnością. Za każdym razem byłam zapewniana przez reżyserów, że zagwarantują mi pełną intymność - wyznała w komentarzu dla Plejady.
Długo walczyła o to, aby nie dać się zaszufladkować. Dziś jej aktorskie portfolio to dziesiątki ról w rodzimych produkcjach. Grywała też na teatralnych deskach oraz działała w dubbingu. Niedawno wystąpiła gościnnie w serialu "Ojciec Mateusz" i produkcji "Powrót". Jak mówi, niczego nie żałuje.
To, co przeżyłam, było fantastyczne. Niczego nie żałuję. Mam wiele ról w dorobku, wiele cudownych wspomnień. Ale ja do tego nie wracam. Żyję tu i teraz. Myślę, co jeszcze zagram i co przede mną. Jedno jest pewne: wybrałam właściwy zawód - cytowało jej słowa "Życie na gorąco", a w rozmowie z Plejadą dodaje: Mimo upływu lat szklanka jest dla mnie zawsze do połowy pełna. Czuję, że dziś mogę sobie pozwolić na znacznie więcej niż kiedyś. Mam w sobie luz i fantastyczne poczucie wolności. Już nic nie muszę.