Zarządcy platformy Netflix doskonale wiedzą, w jaki sposób jeszcze bardziej zwiększyć popularność oraz wydłużyć żywotność swoich największych hitów. Na fali globalnego sukcesu "Domu z papieru" powstał jego spin-off przybliżający ulubioną przez widzów postać Berlina. Osoby odpowiedzialne za ofertę programową serwisu wzięły również na warsztat południowokoreański przebój "Squid Game".
Jeszcze przed premierą drugiego sezonu bijącej rekordy popularności produkcji, powstał pomysł stworzenia teleturnieju opartego o zasady gry znanej z serialu. Oczywiście jest on pozbawiony najbardziej drastycznego elementu, jakim było zabijanie uczestników odpadających z rywalizacji. Mimo tego twórcom nie udało się uniknąć sporych kontrowersji.
Uczestnicy "Squid Game: Wyzwanie" doznali obrażeń w trakcie nagrań
Zgodnie z serialowym pierwowzorem w netfliksowej "zabawie" wzięło udział 456 uczestników walczących o najwyższą nagrodę pieniężną w historii teleturniejów, wynoszącą dokładnie 4,56 mln dolarów. W celu ich zdobycia muszą wykazać się sprawnością fizyczną, umiejętnością logicznego myślenia oraz zdolnością do zawierania strategicznych sojuszów.
Mimo zapewnień producentów programu o stworzeniu graczom w pełni bezpiecznych, niezagrażających życiu i zdrowiu warunków, dwóch uczestników doznało urazów na planie w trakcie wykonywania zadania. Jeden z nich doświadczył hipotermii, zaś drugi skarżył się na uszkodzenie nerwu. W odpowiedzi na zarzuty przedstawiciele Netfliksa poinformowali, że podczas realizacji udzielono pomocy medycznej trzem zawodnikom, lecz nie dotyczyła ona "poważnych obrażeń".
Osoby biorące udział w "Squid Game: Wyzwanie" przedstawiają tę sprawę zupełnie inaczej. Z ich relacji wynika, że na planie dochodziło do licznych przypadków zasłabnięć i omdleń, a zdjęcia powstawały w ekstremalnie niskich temperaturach, przez co "nie czuli palców stóp". Ponadto podczas gier nie mogli wychodzić do toalety ani nalewać sobie wody.
Uczestnicy myśleli, że biorą udział w zabawie i nie spodziewali się, że będą cierpieć. Teraz pozostały im obrażenie, po czasie spędzonym w bolesnej pozycji w niskiej temperaturze - powiedział Daniel Slade, dyrektor generalny kancelarii reprezentującej uczestników.
Sprawa prawdopodobnie znajdzie rozstrzygnięcie w sądzie. Poszkodowani zawodnicy będą wnioskować o odszkodowanie, którego wysokość nie została jeszcze ustalona.