9 kwietnia o 12.00 do mediów dotarła wiadomość o śmierci księcia Filipa, męża królowej Elżbiety. Teraz na światło dzienne wychodzą okoliczności, w jakich o odejściu dziadka dowiedział się książę Harry.
Według informacji serwisu TMZ, Harry miał być powiadomiony o śmierci telefonicznie. Pierwotnie zakładano, że z wnukiem zmarłego księcia skontaktują się pracownicy ambasady amerykańskiej. Jednak mimo wielokrotnych prób nie udało się im połączyć z Harrym. W tym czasie w Stanach, gdzie mieszka Harry z rodziną, była 3.00 nad ranem.
W związku z tym, że książę nie odbierał telefonu, ambasada poprosiła biuro szeryfa Santa Barbara o pomoc. I tak wkrótce potem przed posiadłość wynajmowaną przez Harry'ego i Meghan podjechał wóz policyjny.
I to właśnie policjanci poinformowali Harry'ego, by zadzwonił do ambasady w pilnej sprawie. W ten sposób - drogą oficjalną i bez udziału rodziny Harry miał się dowiedzieć o odejściu na tamten świat swego dziadka.
Media zwracają przy tym uwagę, że bez względu na protokół, jaki obowiązuje w takich sytuacjach, brak bezpośredniego kontaktu rodziny z Harrym może świadczyć o naprawdę chłodnych relacjach księcia z resztą rodziny.
Jesteście zdziwieni?