Blake Lively ujawniła skandaliczne warunki pracy, jakie rzekomo panowały na planie produkcji "It Ends With Us". Przypomnijmy, że odtwórczyni głównej roli oskarżyła swojego filmowego partnera o molestowanie seksualne, przejawiające się w postaci m.in. wchodzenia bez pytania do przyczepy aktorki, kiedy ta karmiła piersią swojego kilkumiesięcznego syna, dopytywania o szczegóły jej życia intymnego oraz dopisywania nowych scen o zabarwieniu erotycznym do zatwierdzonego wcześniej scenariusza.
Justin Baldoni nie pozostał jej dłużny. Jego prawnicy skierowali do sądu dwa pozwy, z których jeden ma przedstawić "ewidentnie fałszywą narrację" prowadzoną przez aktorkę. 40-latek stoczy też batalię z przedstawicielami dziennika "New York Times", domagając się odszkodowania w wysokości 250 mln dolarów za stronniczą w jego opinii medialną narrację, wymierzoną przeciwko niemu. Nowe światło na całą sprawę mogą rzucić wiadomości tekstowe, których wydruki zamieszczono w aktach sprawy.
Justin Baldoni przypisuje Blake Lively przeinaczanie faktów
Owe SMS-y pochodzą z maja i czerwca 2023 r. Dotyczą one rzekomej prośby Amerykanki o dobór odważniejszej garderoby dla jej postaci. Mężczyzna miał nazwać kostiumy "seksownymi" jednak, jak podobno wytłumaczył w wiadomości, użyte przez niego określenie "odpowiadało na jej twórczy wkład, a nie uprzedmiotawiało ją osobiście".
Z innej wymiany wiadomości wynika, że Blake Lively miała celowo opóźniać spotkanie z koordynatorką intymności. Całkowicie zaprzecza to jej wersji zdarzeń, według której ekipa "It Ends With Us" nie zadbała o zatrudnienie specjalistki, która pomagałaby aktorom w nagrywaniu scen łóżkowych. Wiele wskazuje na to, że Justin Baldoni dopytywał aktorkę, dlaczego nie chce się z nią zobaczyć, co obaliłoby jej tezę.
Ostatnie przytoczone SMS-y prawdopodobnie zostały wysłane 3 czerwca. To właśnie tego dnia mieli spotkać się w jej przyczepie, by omówić ich kolejne wspólne ujęcie. Blake rzekomo napisała, że mogą się spotkać, lecz "odciąga pokarm w swojej przyczepie". W odpowiedzi jej filmowy partner podobno zaproponował inne miejsce spotkania. Tym samym odsunąłby od siebie zarzut o wchodzenie do jej garderoby bez uprzedzenia, kiedy ta nie miała na sobie górnej części ubrania.
Co ciekawe, była to odpowiedź na działanie prawników Blake Lively, którzy jako pierwsi załączyli ich wymianę korespondencji w zgromadzonych materiałach dowodowych. Justin Baldoni opublikował swoją wersję SMS-ów, co oznaczałoby, że jego zdaniem adwokaci reprezentujący interesy aktorki przedstawili "sfałszowane i zmanipulowane wiadomości". Zarzucił też redaktorom dziennika "New York Times" brak weryfikacji źródeł.