Katarzyna Misiewicz od początku kariery w mediach chroniła przed prasą swoje życie prywatne. Razem z mężem, Lesławem Żurkiem, konsekwentnie odrzucali propozycje okładek, żeby nie mieszać życia rodzinnego z zawodowym. Przez wiele lat aktorka oraz piosenkarka była wsparciem dla Żurka, którego zresztą poznała na czerwonym dywanie. Sama jednak też starała się rozwijać karierę w show biznesie, ale nie miała takiej siły przebicia. Jej znajomi uważają, że do tej pory nikt odpowiednio nie zaopiekował się jej karierą.
Katarzyna Misiewicz od początku studiów była uważana za jedną z najzdolniejszych studentek na roku krakowskiej szkoły teatralnej. Była ulubienicą swoich profesorów, w tym Jana Peszka, który pokładał w niej podobno wielkie nadzieje. Pod koniec studiów Misiewicz zaszła w ciążę i życie zawodowe postanowiła na pewien czas odłożyć na drugi plan. Katarzyna skupiła się na wychowaniu córki, więc siłą rzeczy kariera zawodowa musiała poczekać.
Potem Misiewicz postanowiła zainteresować się ambitnymi projektami teatralnymi. Partnerka Lesława Żurka wyprodukowała kilka spektakli, w których zagrała u boku aktora. Wystąpiła również w "Bóg Mordu" Yasminy Rezy oraz "Judy", gdzie zagrała tytułową rolę, śpiewając na żywo.
Pochlebne opinie o jej głosie nie przekuły się jednak w kolejne propozycje zawodowe. Celebrytka kilka lat temu założyła nawet własny zespół muzyczny, w ramach którego komponuje oraz pisze teksty piosenek.
Niewykorzystany talent. Ma bardzo ciekawą urodę, ale brakuje odpowiednich ludzi, którzy zadbaliby o jej karierę aktorską. Odpada na castingach na ostatniej prostej, bo nie ma popularnej twarzy - skarży się nasz informator, opisując Misiewicz. Katarzyna jest jednak bardzo zdeterminowana i nadal wierzy, że odniesie sukces i zyska większą rozpoznawalność.
Na razie aktorkę można oglądać w kilku produkcjach telewizyjnych takich jak: "BrzydUla", "Przyjaciółki" czy "Na dobre i na złe".
Myślcie, że w końcu się coś zmieni?