Sławek Uniatowski jest idealnym przykładem tego, jak wokaliści odnoszący sukces w talent show nie są w stanie wykorzystać telewizyjnej popularności. Ponad 10 lat temu zajął drugie miejsce w Idolu i nie umiał odnaleźć się na rynku muzycznym. Teraz wraca z solową płytą, którą promuje w TVN-ie. Zobacz: Napakowany Uniatowski śpiewa w "Dzień Dobry TVN"
Wygląda na to, że może liczyć na wsparcie nie tylko śniadaniówki, ale i samej Kingi Rusin. W trakcie rozmowy ze Sławkiem nie kryła swojej ekscytacji.
Twoja historia jest niesamowita. Ty jesteś z wielodzietnej rodziny, na początku musiałeś sam pielęgnować w sobie to, co dostałeś od losu. Ten talent. Cały fenomen Sławka polega na tym, że on sam odkrył w sobie ten talent i on sam musiał zadbać o to, żeby coś z tego wyniknęło. Nie było w domu fortepianu. On grał ze słuchu.
Uniatowski niezwykle skromnie opowiadał o sobie:
Nie zrobiłem kariery przez 10 lat, bo brakowało mi przekonania, wiary w siebie, nawet po Idolu. Wiele czynników wpisało się w to. Nie mogłem robić tego, co chciałem. Chciałem śpiewać muzykę do muzyki symfonicznej, od razu, nie chciałem się rozdrabniać. Może zgubiło mnie ego. Po 10 latach, po 1,5 roku ciężkiej pracy, zrobiliśmy 10 tysięcy razy więcej niż firmy fonograficzne chciały mi dać. Zawsze byłem ambitny, dużo od siebie wymagam. Chodziłem do sklepów muzycznych, klubów i barów, tam się uczyłem grać. Można by o mnie kilka książek napisać. Byłem sam, nikt u mnie nie grał, rodzice maja po siedmioro rodzeństwa, mam czterdziestu pięciu kuzynów.
Mamy wrażenie, że mógłby tak długo. Ciekawe, czy to urzekło w nim byłą Depilatora. Zobacz:TYLKO U NAS: Agnieszka Włodarczyk CAŁUJE Sławka Uniatowskiego nad morzem!
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news