Po serii pamiętnych live'ów na Instagramie Edyta Górniak wycofała się na jakiś czas z życia publicznego, kontakt z fanami ograniczając wyłącznie do sporadycznych transmisji za pośrednictwem internetu. Przebywająca w rezydencji nieopodal Zakopanego gwiazda skupia się teraz przede wszystkim na własnym rozwoju duchowym i wyrwaniu się z okowów krępującej jej wolnego ducha rzeczywistości. Najnowszymi nowinkami z przeżywania "matriksu" Edytka uraczyła nas w czwartkowy wieczór.
W opublikowanym na Facebooku wpisie Edyta Górniak opisuje, jak "usuwa" ze swojego systemu stare "oprogramowanie" w celu "odnalezienia prawdy". Szczerze powiedziawszy trudno nam zinterpretować całość jej wywodu, dlatego poniżej przedstawiamy jego treść w wersji nienaruszonej.
Codziennie uczę się siebie nowej. Codziennie kasuję, rozpuszczam, odcinam tę część siebie, która w swoich starych nawykach myślowych nie odnalazłaby już przestrzeni w Nowej Erze Ziemi i na nowej linii "czasu". Dobry wieczór Kochani. No cóż, rozklejanie się ze starymi programami to bolesny proces, wiemy to już chyba wszyscy. Ale nie ma już drogi powrotnej... I to, także już wiemy. Im szybciej uwolnimy siebie z sieci narzuconych przez wszystkie, kolejne etapy naszego życia schematów, tym szybciej odnajdziemy prawdę - czyli wolność, spokój i harmonię. A poprzez ten proces - Jedność.
Jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób Wy pracujecie ze sobą w nastałych czasach i na jakim jesteście etapie rozpoznania Prawdy w sobie i wokół siebie. Czy widzicie już więcej niż rok temu? Na dziś odkryłam, że trzymanie się minimalizmu jest szalenie bogate i absolutnie bezpiecznie. Tam także, w ciszy, słychać Wszystko... Zmieniam coś, lub uzdrawiam w sobie codziennie, choćby po kropli - czytamy, głowiąc się nad głębszym przesłaniem, którym Edyta stara się nas uratować.
Przypomnijmy: Edyta Górniak chwali się pierwszą płatną pracą Allana: "Robi kawę i roznosi leżaki. Nie idzie na łatwiznę"
Na tym jednak nie kończy się jazda bez trzymanki z estradową diwą na siedzeniu kierowcy. Ni stąd, ni zowąd w sekcji komentarzy pod jej postem pojawił się tajemniczy wpis, w którym internautka zasugerowała, że Edyta swego czasu miała śpiewać... diabłu!
Mam pytanie związane z dzisiejszymi "sprawami". Dlaczego taka delikatna, a zarazem stanowcza osoba, wierząca - śpiewała kiedyś dla szatana? O Lucyferze - choć to nie jego nazwa, bo on nie ma nic wspólnego ze światłem, ale niektórzy tak go nazywają - głosi treść usuniętego już komentarza.
Edyta rozpoznała na szczęście, że jego autorka najpewniej ma poważne problemy i postanowiła nie wdawać się z nią w dyskusję. Zamiast tego podzieliła się z nią radą, jak poradzić sobie z natłokiem negatywnych emocji.
Rozpuść złość i ból w sobie. Uwolnij to. Popatrz sercem. Jeśli Ci się kiedyś uda, zadasz mi inne pytanie. Wtedy Ci odpowiem - poleciła fance artystka.
Jak sądzicie, o co chodziło z tym całym "śpiewaniem szatanowi"? Ktoś nie uwierzył, że to nie Edyta była Ewą i teraz oskarża ją o wygnanie ludzkości z Edenu? Dajcie znać w komentarzach!
News o Edycie został nam podesłany przez fanów na naszej facebookowej grupie. Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!