Po dłuższym okresie małżeńskiego kryzysu, który prawie doprowadził do rozwodu, u Deynn i Majewskiego znowu nastała sielanka. Zażegnanie konfliktu okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż zakładali i niezbędna okazała się terapia dla par. Kuracja okazała się na tyle skuteczna, że influencerzy podjęli przełomową decyzję o założeniu rodziny.
Od ogłoszenia radosnej nowiny Marita ochoczo dzieli się kadrami rosnącego brzuszka. Ostatnio przyszli rodzice zdradzili również płeć nienarodzonego jeszcze bobasa, informując, że spodziewają się chłopca. Radości z wizji rychłego macierzyństwa nie są w stanie zmącić nawet towarzyszące ciąży dolegliwości, które, niestety, mocno dają się jej we znaki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z rana, aż do godziny 16.00, czuję się fantastycznie - bogini. Od 16.00 czuję się, jakbym była umierająca. Zatyka mi się nos, okropnie boli głowa, energia - 10, pękają mi piersi i dodatkowo czuję się, jakby ktoś mi igły w nie wbijał, brzuch zaraz eksploduje, ciężko mi się siedzi, ciężko wstaje, bolą lędźwie, ciężko się oddycha - wyliczała Deynn.
Mimo mniej komfortowych aspektów błogosławionego stanu przeważają te radosne chwile, które Marita relacjonuje w sieci. W oczekiwaniu na "wielki dzień" influencerka odwiedziła ostatnio gabinet lekarski, gdzie czekało ją badanie USG.
Celebrytka miała dobrą wiadomość dla najbliższych oraz fanów - diagnostyka przebiegła pomyślnie, a potomek Deynn rozwija się tak, jak powinien.
Byliśmy dziś zobaczyć, co u naszego synka. Ciocie i wujki, oznajmiam, że rośnie nam zdrowy i silny chłopak - napisała Deynn, na dowód zamieszczając zdjęcie z USG, gdzie można dostrzec jego "piękny profil".
Myślicie, że po urodzenia synka Deynn przebranżuje się w influencerkę parentingową?