Klaudia El Drusi wreszcie zakończyła dwutygodniową, obowiązkową kwarantannę po powrocie z wyspy Bali, gdzie pracowała w pocie czoła na planie "Hotelu Paradise". Influencerka w końcu mogła spotkać się partnerem i dziećmi. Postanowiła uczcić ten wyjątkowy moment, udzielając wywiadu dla "Dzień dobry TVN".
Powiem szczerze, że Jacek bardzo dzielnie się sprawdził. Zanim wyjechałam na Bali, to on mnie zmobilizował, powiedział, żebym się niczym nie przejmowała, że da radę i nie będzie mnie obarczał problemami domowymi i faktycznie tak było. Jacek zrobił wszystko, żebym na Bali mogła spokojnie pracować i ten cały bagaż obowiązków wziął na siebie - wyznała już na samym początku, wychwalając dzielnego ukochanego, Jacka.
El Dursi wyznała też, że wideo-rozmowy nieco osładzały gorycz rozłąki z rodziną.
Pierwotnie myślałam, że będzie dużo gorzej. Tak bardzo chciałam już wrócić do kraju i zobaczyć się z rodziną, a tu się okazuje, że jeszcze długie dwa tygodnie przede mną, ale całe szczęście byłam już w kraju, w tej samej strefie czasowej, więc komunikacja była dużo łatwiejsza. Dużo czasu spędzaliśmy na kamerce - dodała.
Podczas wywiadu celebrytce towarzyszyli synowie: 5-letni Jaś i 11-letni Dawid. Starszy chłopiec zdradził, że w domu powstał specjalny kalendarz, dzięki któremu odliczano dni do powrotu mamy.
Bardzo często dzwoniliśmy do mamy na kamerce, stawialiśmy telefon na stole i udawaliśmy, że mama jest obok nas. Rozmawialiśmy z mamą i zrobiliśmy nawet swój własny kalendarz, na którym liczyliśmy dni, kiedy mama do nas przyjedzie i się doczekaliśmy - powiedział Dawid.
Cieszycie się szczęściem El Dursi i jej rodzinki?