Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że Daniel Martyniuk w końcu nieco się uspokoił, bowiem o krnąbrnym synu gwiazdora disco polo przez jakiś czas było zaskakująco cicho. 30-latek nagrał nawet swoje #Hot16Challenge, w którym rapował, że żona i córka "pokazały mu, że nie każdy statek tonie".
Niestety, kolejny eksces z udziałem Daniela był tylko kwestią czasu. Kilka tygodni temu pociecha znanego wodzireja wybrała się do Warszawy. Podczas pobytu w stolicy Martyniuk zdołał jednego wieczora zostać wyrzuconym z ogródka newonce.baru i wszcząć awanturę w sklepie. Mąż Eweliny z Rusocic po wszystkim nagrał pełną wulgaryzmów relację na InstaStories, w której groził właścicielom odwiedzonych lokali.
Następnie zapewne celem poukładania myśli Daniel udał się do Białowieży, skąd publikował za pośrednictwem instagramowego profilu artystyczne zdjęcia natury. Wszystko wskazuje jednak na to, że już wystarczająco się wyciszył, bowiem w piątek postanowił udać się nad polskie morze. Choć początkowo zamieszczał na InstaStories niewinne fotografie widoków, noc z piątku na sobotę była najwyraźniej wyjątkowo upojna. O świcie na jego profilu pojawiło się wymowne nagranie, na którym widzimy, jak 30-latek spaceruje samotnie po plaży z piwem w ręce:
Dobra, siema wszystkim teraz! Nie chciałem wcześniej nagrywać… - bełkocze roześmiany Martyniuk i podśpiewuje znany utwór Zbigniewa Wodeckiego:
Chałupy welcome to! - słyszymy na filmiku.
Myślicie, że istnieje jakakolwiek szansa na to, że Daniel w końcu się opamięta?