Britney Spears właściwie od dziecka była dla swojej rodziny "maszynką do zarabiania pieniędzy", co mocno odbiło się na jej psychice. Gwiazda przeszła liczne załamania nerwowe, depresje i odwyki. Niestety ludzie, którzy ją otaczają, nie chcą pozwolić na to, by strumień gotówki przestał płynąć i na siłę podtrzymują jej aktywność zawodową.
12 lat temu ojciec Britney, Jamie Spears, sądownie ubezwłasnowolnił córkę, stając się jej oficjalnym "kuratorem". Od tamtej pory decyduje o niemal wszystkich aspektach jej życia oraz ma władzę nad jej majątkiem.
Fani coraz bardziej martwią się o swoją idolkę. Na zdjęciach i filmikach z Instagrama, które także cenzuruje Jamie, dopatrują się ukrytych sygnałów mogących świadczyć o tym, że gwiazda potrzebuje pomocy.
Brit od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje wyrwać się spod kurateli ojca. Jak informuje Associated Press, we wtorek w Los Angeles odbyło się kolejne posiedzenie sądowe w tej sprawie. W imieniu piosenkarki głos zabrał jej prawnik.
Moja klientka poinformowała mnie, że boi się swojego ojca. Nie będzie występować, jeśli ojciec nadal będzie odpowiadał za jej karierę - powiedział Samuel D. Ingham III.
Niestety sędzia Brenda Penny odrzuciła wniosek. Dodała jednak, że jeśli w przyszłości pojawią się argumenty świadczące o tym, że kuratela Spearsa szkodzi Britney, to je rozważy.
Nie sądzę, by istniały choćby strzępy dowodów na poparcie tych pogłosek - stwierdziła prawniczka Jamiego Spearsa.
Matka Britney, Lynne, złożyła oświadczenie za pośrednictwem swojego prawnika, określając relację między jej córką a byłym mężem jako "toksyczną".
Lynne ma złamane serce przez to, że sprawy zaszły tak daleko - powiedział w oświadczeniu adwokat Gladstone N. Jones. Spory nie są rzadkością w rodzinach, ale to nie jest zwykła rodzina.
Tymczasem Jamie Spears trzyma się wersji, że "nigdy nie kierował się niczym innym niż najlepszy interes córki".
Wierzycie mu?