Pandemia rozwija się w błyskawicznym tempie. Tylko w samej Polsce koronawirusem zaraziło się aż 111 osób, a liczba zachorowań stale rośnie. W piątek rząd podjął decyzję o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego i przywróceniu granic. W efekcie wielu przebywających za granicami kraju Polaków jak najszybciej próbuje powrócić do domów.
W gronie tych, którzy utknęli poza granicami Polski, znajduje się aktorka M jak miłość. Jak donosiliśmy w sobotę, wcielająca się w postać Uli Mostowiak Iga Krefft ma problem z tym, by dostać się do domu z Bangkoku. Występująca na scenie pod pseudonimem Ofelia 24-latka za pośrednictwem instagramowego profilu apelowała o pomoc w tej trudnej sytuacji. Iga żaliła się, że nie może skonsultować się zarówno z konsulatem, MSZ, jak i liniami lotniczymi, którymi miała podróżować.
Zobacz też: Gwiazda "M jak miłość" utknęła w Bangkoku! "Błagam, niech się ktoś odezwie, bo ja nie wiem, co się dzieje!"
Okazuje się, że nie wszyscy obserwatorzy Krefft współczuli jej zaistniałej sytuacji. Jak wynika bowiem z zamieszczonego przez nią InstaStories, otrzymała sporo wiadomości od internautów, którzy nie szczędzili jej "pouczających" wiadomości.
Ludzie jesteście trochę too much niektórzy… - zaczęła serialowa Ula. Dostałam wiadomość, że mam za swoje, bo śmiałam się z koronawirusa.
W dalszej części wpisu aktorka starała się wytłumaczyć, że od razu, gdy okazało się, że sytuacja jest bardzo poważna, podjęła odpowiednie kroki:
Zak tylko wyszła cała akcja z tym wirusem, pisałam maile do ubezpieczalni, czy możemy wrócić, pisałam do ambasady, pytałam wielu osób, bo się mega wystraszyłam - twierdzi.
24-latka podkreśliła, że jest typem "panikary" i nie robiła sobie z zagrożenia żartów:
Tak się składa, że jestem bardzo panikującą osobą. Do tego mam problem, jakby to powiedzieć, z "nerwami" i szczerze - moi rodzice dostawali w trakcie tych miesięcy ode mnie tonę wiadomości - czytamy. Jak tylko mnie zabolał palec, jak tylko kichnęłam, byłam przekonana, że mam koronawirusa.
Nie jest to idealny czas na urlop - kontynuowała Krefft i wytłumaczyła, dlaczego od razu nie zakupiła nowych biletów:
Nie jestem typową celebrytką i nie mam tyle hajsu, żeby kupować kolejne bilety do Polski, ot tak. Na początku tego tygodnia stwierdziliśmy z rodziną, że trzeba to ogarnąć, bo może być trudno lada dzień, ale niestety, ani linie lotnicze, ani pośrednik nie raczyli odebrać telefonu - pisze Ofelia.
Następnie piosenkarka zdradziła, jak radzi sobie ze stresem:
Wczoraj, jak się to wszystko okazało, to kolejna panika mnie ogarnęła. Jestem "kontrolfrikiem", więc takie sytuacje to dla mnie piekło. Jedyne co mnie ratuje, kiedy muszę sobie radzić z takimi nerwami, to wydurnianie się. Także nie dajcie się zmylić. Nagrywam durne filmiki na Insta, ale to, co wczoraj i dzisiaj po części też, przechodził ze mną Wiktor… Panikara jestem zawodowa… Naprawdę humor mnie trzyma przy życiu - zakończyła długi wywód Iga.
Doceniacie jej szczerość?