Polska kinematografia słynie od lat z żenujących komedii, w których występują w kółko te same gwiazdy. W najnowszej produkcji tego typu nie ma wprawdzie Borysa Szyca, ale za to gra Anna Szarek, czyli partnerka byłego prezesa Giełdy. Afera z podejrzanym zbieraniem funduszy nie pomogła filmowi. Sytuację stara się poprawić reżyser, który twierdzi, że Last minute to idealny "antydepresant".
Patryk Vega, reżyser zmiażdżonego przez krytykę Ciacha, zapewnia, że jego najnowszy film w niczym nie przypomina "żenującego Kac Wawa". O swojej produkcji mówi:
Pozytywna historia, na którą można iść do kina nawet z dzieckiem i wyjść bez poczucia zażenowania z seansu. Można po półtorej godzinie wyjść z uśmiechem na ustach. "Last minute" nie ma nic wspólnego z "Kac Wawą", który był rzeczywiście żenującym filmem, amatorsko wykonanym.
A ma coś wspólnego z jeszcze gorszym Ciachem?