Viki Gabor zyskała popularność dzięki udziałowi w konkursie dziecięcej Eurowizji, gdzie po raz drugi z rzędu wywalczyła dla naszego kraju zwycięstwo. Choć nagła popularność mogła być dla niej przyjemnym doświadczeniem, to szybko okazało się, że ambitna 12-latka poznała też mniej przyjazny aspekt bycia osobą publiczną. Wszystko przez obrzydliwe, ksenofobiczne komentarze, z którymi musiała się zmagać po wygranej w konkursie.
Choć zwycięstwo Viki Gabor w Eurowizji Junior powinno być dla naszych rodaków powodem do radości, to niektórzy internauci postanowili dla odmiany obrzucić 12-latkę błotem. Choć sama wokalistka przyznała, że stara się nie przejmować przykrymi uwagami ze strony użytkowników korzystających z (teoretycznej) anonimowości w sieci, to jednak tak bezczelny pokaz ignorancji zasługuje na najwyższe potępienie.
"Wy się nią jaracie, a to nawet Polka nie jest, tylko szwabska Cyganka", "Eliminacje prowadzą ludzie promujący LGBT i multi-kulti... właśnie dlatego, że Wiktoria Gabor jest Cyganką z Niemiec, dostała nominację. Gdyby była Polką, nie miałaby szans ani na nominację, ani na wygraną", "Cyganka urodzona w Niemczech, wychowana w Anglii, wygrała dla Polski... Multi-kulti jak sk****syn" - mogliśmy przeczytać pod postami o wygranej Viki w Eurowizji Junior 2019.
Sprawa jest o tyle poważna, że ofiarą nienawistnych komentarzy padła Bogu ducha winna 12-latka, która wielokrotnie podkreślała swoje przywiązanie do naszego kraju. Niedługo po wygranej Viki Stowarzyszenie Romów w Polsce złożyło zawiadomienie do prokuratury i wydało oświadczenie, w którym zaapelowano do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Na razie fala rasizmu, ksenofobii i nietolerancji ma charakter werbalny, ale niedługo może mieć charakter fizyczny. Apelujemy więc niniejszym do władzy ustawodawczej i wykonawczej, prokuratury oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, by podjęli działania przewidziane przez Konstytucję oraz ustawy w celu ochrony mniejszości narodowych i etnicznych przed atakami nacjonalistycznej ekstremy. W przeciwnym wypadku może się okazać, że skutków zaniechań nie da się już odwrócić - brzmiała treść wystosowanego oświadczenia.
Na szczęście wygląda na to, że sprawa jest już w toku, co w rozmowie z Gazetą Wyborczą potwierdza Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Śledztwo wszczęła już podobno prokuratura Kraków-Krowodrza, jednak póki co jest to dopiero początek sprawy.
Postępowanie znajduje się w początkowym stadium. Badamy wpisy internautów pod kątem art. 257 KK, czyli publicznego znieważenia człowieka z powodu jego przynależności narodowej, etnicznej, rasowej. Grozi za to kara nawet trzech lat więzienia - podkreśla Krzysztof Dratwa.
Sprawę skomentowała w rozmowie z gazetą Aleksandra Wentkowska, pełnomocnik terenowa Rzecznika Praw Obywatelskich na Małopolskę.
Rasistowskie i ksenofobiczne ataki, nawet te pisane w internecie, powinny być zgłaszane do RPO. Takie sytuacje jak ta, która spotkała Viki, jest niedopuszczalna i ze wszech miar powinna być piętnowana - czytamy.
Gazeta Wyborcza postanowiła też poprosić o komentarz samą Viki, która, mimo tak gorzkich słów ze strony internautów, nadal podkreśla swoje przywiązanie do Polski. Jak sama przyznała, od wpisów anonimowych ksenofobów na swój temat trzyma się raczej z daleka.
Rzeczywiście, urodziłam się w Hamburgu i mam romskie korzenie, ale nie wiem, skąd wzięły się przypuszczenia, że nie jestem Polką! Przede wszystkim jestem Polką i krakowianką. Od urodzenia mieszkałam w Krakowie, potem na siedem lat wyjechałam do Wielkiej Brytanii i tam chodziłam do szkoły, ale teraz mój dom znów jest w Nowej Hucie. Hejtu było sporo. Nie wiem, czemu ludzie wypisują obraźliwe rzeczy. Może im się nudzi? Staram się tego nie czytać i nie przejmować się tym - mówi 12-letnia wokalistka.
Pozostaje mieć nadzieję, że sprawiedliwości wkrótce stanie się zadość, a prokuratura potraktuje tę sprawę poważnie i ukarze "anonimowych" winnych.