Koronawirus dotarł już do niemal każdego zakątku globu. W związku z szalejącą pandemią, która w samej Polsce zdążyła pozbawić życia już osiem osób, nasz rząd zmuszony był podjąć radykalne działania. Wprowadzono stan epidemii, zamknięto szkoły, kina, restauracje i galerie handlowe, a także przywrócono granice.
Jako że z dnia na dzień liczba zakażonych wzrasta w zastraszającym tempie, akcesoria ochronne stały się towarem deficytowym. Zespół Viki Gabor wpadł najwyraźniej na pomysł, aby dorobić się na zbiorowej histerii Polaków. W poniedziałek na profilu instagramowym zwyciężczyni zeszłorocznej Eurowizji Junior pojawiła się reklama masek z logo piosenkarki, za którą 12-latka (a raczej jej team) życzy sobie 30 złotych. Jak wyczytaliśmy na stronie internetowej gwiazdki, "luksusowe" maski składają się w 95% z poliestru i 5% z bawełny.
Postanowiliśmy skontaktować się z managementem Viki i poprosić o komentarz w sprawie, która naszym zdaniem budzi pewne wątpliwości natury moralnej. W odpowiedzi agent Gabor zapewnił nas, iż maski pojawiły się w sprzedaży na długo przed pandemią, oraz że absolutnie nie miały służyć do ochrony przed koronawirusem, a jedynie za "modny gadżet".
Maseczki z logo Viki Gabor pojawiły się w jej sklepie internetowym na długo przed pandemią, bo na początku tego roku, podobnie jak i inne modowe gadżety typu plecaki czy bluzy - zapewnił. Gadżet ten nie jest maseczką antywirusową, nie chroni przed żadnymi wirusami, jest jedynie zwykłym modowym gadżetem fanowskim i nigdzie nie informujemy o tym, iż maseczka ta jest w jakikolwiek sposób zabezpieczeniem antywirusowym - powiedział nam menedżer Gabor, wskazując, że podobne "modowe maseczki" w swojej ofercie ma na przykład Ariana Grande.
Co ciekawe, po rozmowie z menadżerem Viki rzeczone maski błyskawicznie zniknęły ze sklepu internetowego wokalistki, podobnie jak reklama z dziewczynką na jej Instagramie.
Przesada?