Rok 2020 przyniósł ze sobą całą serię nowych szans na zaistnienie dla nieco zapomnianej Violi Kołakowskiej. W dobie międzynarodowego kryzysu, światowej pandemii i wyborów prezydenckich w USA celebrytka rzuciła się łapczywie na wszelkiej maści teorie spiskowe krążące licznie po internecie. Zamiast konsumować je dla własnej rozrywki, postanowiła niestety przekazywać je dalej, będąc najwyraźniej przekonaną, że to właśnie ona uzbrojona w YouTube i Instagram, a nie naukowcy z wieloletnim doświadczeniem, trzyma klucz do prawdy o otaczającym nas świecie.
Nie należy przy tym zapominać o ciężkiej pracy, którą Viola Kołakowska wkładała przez wcześniejsze lata, aby utrzymać się na powierzchni polskiego show biznesu. Mówimy rzecz jasna o jej sporadycznym układzie romantycznym z Tomaszem Karolakiem, za którego przebiegiem nie nadążają już chyba nawet sami zainteresowani. Trudno stwierdzić, jak na tę chwilę wyglądają relacje Karolaka i Kołakowskiej, choć sądząc po ostatnich ikeowskich ekscesach posiadacza słynnej diastemy wnioskować można, że są co najmniej serdeczne.
Niemniej jednak Viola najwyraźniej nadal czuje pewien żal w stosunku do swej byłej/obecnej/przyszłej (?) sympatii, o czym nie wstydzi się pisać w komentarzach na profilach przypadkowych osób na Instagramie.
W zeszły wtorek koronasceptyczna celebrytka uruchomiła się na profilu niejakiej Katarzyny Nast - byłej partnerki Barona, która obecnie zajęta jest "odnajdywaniem siebie" na Bali. W swym najnowszym wpisie joginka zdecydowała otworzyć się przed swymi obserwatorkami na temat pewnego toksycznego związku ze swej przeszłości. To właśnie to wyznanie miało zainspirować Violę do przelania swoich żali na klawiaturę telefonu.
Przypomnijmy: Była dziewczyna Barona odpowiada na oskarżenia o romans i rozbicie rodziny coacha Cypriana: "NIE ROBIMY NIC ZŁEGO"
Poddałam się hipnozie. Relacja dawno już zapomniana, wylała się morzem łez z mojej podświadomości. Poczułam wstyd i gorycz tamtych dni. Zdałam sobie sprawę, jaką krzywdę robiłam sobie, będąc w związku, który pokazywał mi, że jestem niewystarczająca, na siłę szukając akceptacji u innych. Patrzyłam w lustro, nie znosząc swojego odbicia. Zaglądałam w głąb siebie i robiło mi się niedobrze. Wymiotowałam energetycznie. I nie mam tu najmniejszego żalu do Partnera, z którym wtedy byłam. Wręcz przeciwnie. Mam do Niego ogromny szacunek i wdzięczność, że pokazał mi drogę, na którą wtedy ja nie byłam gotowa. Mam wdzięczność za każdy moment, kiedy mnie nie akceptował, za wszystkie łzy, kiedy ja nie akceptowałam siebie - czytamy w zwierzeniach Katarzyny Nast, przyjaciółki Barona.
Kołakowska wprost nie mogła wyjść z podziwu, że osiedlona na ukochanej wyspie Julii Wieniawy poszukiwaczka kolorowych motyli dorosła do tego, aby podziękować byłemu partnerowi za zaserwowaną jej traumę. Jak sama niechętnie przyznaje, nie jest w stanie się na to jeszcze zdobyć.
Podziwiam ze to potrafiłaś zrobić. Podziwiam za odwagę i siłę.... Ja ciągle nie umiem uwolnić żalu i niechęci, mimo że świadomość rośnie i rozwijam się w tym... Gratuluje Ci, Kasiu, tej pięknej przemiany - pisze rozczulona wyznaniem instagramerki Kołakowska.
Domyślacie się, którego toksycznego partnera Viola mogła mieć na myśli?