"Królowa przetrwania" bije kolejne rekordy oglądalności, nie tylko za sprawą zaciętej rywalizacji dwóch drużyn walczących o pozostanie w tajlandzkiej dżungli, ale też, a może przede wszystkim, dzięki przypływom szczerości, często okupionych rzewnymi łzami uczestniczek. We wczorajszym odcinku widzowie mogli dowiedzieć się m.in., z jakim piekłem jeszcze do niedawna mierzyła się "kobieta petarda".
Niemal każdy odcinek dostarcza cennego kontentu dla publiczności złaknionej celebryckich dram. Niewątpliwie najbardziej intrygującymi fragmentami poniedziałkowego wydania były wyznania Agnieszki Kaczorowskiej przed kamerami, która z utęsknieniem wspominała o czekających na nią w domu córkach i mężu. Nagrania pochodzą z czasów, kiedy wraz z Maciejem Pelą jawili się jeszcze w mediach społecznościowych jako przykładne i kochające się małżeństwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Kaczorowska pokazała zdjęcia rodzinne bez udziału męża
"Bożenka" pozwoliła sobie na małą chwilę słabości. Przebywając w głuszy oddalonej o kilka tysięcy kilometrów od jej ciepłego, wygodnego gniazdka, wspomniała o tym, jak istotne jest dla niej pielęgnowanie wartości rodzinnych.
Najpiękniejsza drużyna na świecie to mój mąż i moje dziewczyny. Z nimi po każde zwycięstwo. Choćby cały świat był przeciwko nam - usłyszeli widzowie.
W głęboką wypowiedź Agnieszki Kaczorowskiej wplecione zostały jej archiwalne zdjęcia z udziałem dziewczynek, 5-letniej Emilii i 3-letniej Gabrieli. Czujni internauci, którzy są dobrze zaznajomieni z profilem instagramowym ich mamy, od razu zwrócili uwagę, że fotografie zostały pokazane w przybliżeniu, by nie przedstawić na nich jej byłego już partnera.
Jak udało się ustalić redakcji portalu Plejada, Maciej Pela nie udzielił zgody na publikację swojego wizerunku w reality. Z perspektywy czasu trudno mu się dziwić.