W poniedziałek odbyło się długo wyczekiwane pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji, podczas którego ujawniono, że stanowisko marszałka Sejmu powierzono Szymonowi Hołowni. Polityk, który dał się poznać szerszej publiczności głównie za sprawą występów w telewizji, zyskał poparcie 265 posłów, bez problemu pokonując sprawującą do tej pory urząd Elżbietę Witek. Według podpisanej kilka dni temu umowy międzykoalicyjnej Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą i Lewicą, Hołownia będzie piastował urząd marszałka do listopada 2025 roku. 47-latek nie będzie raczej narzekał na wysokość wynagrodzenia...
Wieść o tym, że to właśnie były prowadzący programu "Mam talent!" został drugą po prezydencie najważniejszą osobą w państwie, została przyjęta przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości z nieskrywaną frustracją. Podczas przemówienia długoletniego dziennikarza posłanka PiS, Dominika Chorosińska, zdecydowała się przekazać mu swoją opinię na temat jego umiejętności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że wtorkowy incydent był dopiero przedsmakiem chaosu, który zawładnie sejmem po mianowaniu Hołowni marszałkiem. 14 listopada w parlamencie doszło do kolejnej utarczki słownej. Przemysław Czarnek zażądał wystąpienia na mównicy po tym, jak kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa przedstawił Borys Budka i Krzysztof Śmiszek. Wcześniej już swoje wystąpienie miał także Zbigniew Ziobro, który również zaliczył spięcie z Hołownią. Zgodnie z regulaminem Sejmu marszałek zezwolił na wystąpienie Czarnka poza kolejnością, ze względu na piastowaną przez ministra funkcję. Hołownia wyznaczył na jego przemówienie trzy minuty.
Panie marszałku rotacyjny... - zaczął Czarnek.
Przepraszam bardzo, ale w tym momencie, panie ministrze, narusza pan powagę izby i jej organów. Ma pan trzy minuty - przerwał mu Hołownia.
Panie marszałku, to wyście nazwali tę funkcję "marszałkiem rotacyjnym", a nie my, dlaczego ma pan o to pretensję do swoich. Jest taka zasada - "nie mierz innych swoją miarą". To pan teraz nadużywa regulaminu, a mówi pan przed moją przemową o nadużywaniu prawa. Nie mierz swoją miarą - odparł Czarnek.
Panie ministrze, korzysta pan ze swojego czasu - zwrócił mu uwagę Hołownia.
Czarnek wyraźnie wziął sobie za punkt honoru, żeby upokorzyć na forum byłego gwiazdora TVN, za co zebrał zresztą gromkie brawa od reszty przedstawicieli PiS, w tym także wyraźnie ubawionego Jarosława Kaczyńskiego. Dostało się też Śmiszkowi.
Teraz ja mówię. Takie są zasady izby demokratycznej - grzmiał minister. Mamy do czynienia z daleko posuniętą nie bezczelnością tylko chamstwem politycznym. Z tej mównicy przed chwilą przemawiał przedstawiciel Lewicy, która uzyskała w tych wyborach milion osiemset tysięcy głosów. Przemawiał po ministrze Ziobrze, który startował z komitetu wyborczego, który uzyskał siedem milion sześćset sześćdziesiąt tysięcy głosów.
Jeśli pan dobrze liczy panie pośle Śmiszek, ale pan dobrze nie liczy, to jest prawie 6 milionów wyborców więcej. A pan z tej mównicy wyrzuca ministra Ziobro z polityki, to pan z tej mównicy wyrzucił przed chwilą 6 milionów ludzi. Oni są dla was nikim, a nie takie są standardy demokratyczne. Demokracja polega na tym, że ludzie mają głos, a nie Śmiszki, które nie potrafią liczyć. (..) Logiki u was brakuje, uczcie się demokracji i konstytucji, nie płaczcie nad nią, tylko ją raz przeczytajcie - krzyczał z mównicy.
Hołownia postanowił nie reagować na szyderstwa ministra edukacji, który otwarcie zakpił ze słynnego nagrania Hołowni, na którym wówczas dziennikarz ronił łzy nad łamaną w Polsce konstytucją.
Przyznam szczerze, że to są jakieś standardy, których nie pojmuję, okazuję szacunek panu, pana stanowisku, natomiast spotyka mnie za to afront. Jeżeli są to pana standardy demokratyzmu, to muszę przyznać, że głęboko nad tym ubolewam - skomentował, usiłując nie dać Czarnkowi wyprowadzić się z równowagi.
Kolejne krótkie wystąpienie Czarnka na mównicy Hołownia skwitował stwierdzeniem: "Pana definicja jednego zdania nie jest znana polskiej gramatyce".
Cyrk na kółkach?