W zeszłym tygodniu miała miejsce rozprawa rozwodowa Daniela Martyniuka i Eweliny z Russocic, z którą patocelebryta doczekał się córki. Zdaje się, że sąd nie miał żadnych wątpliwości co do tego, kto jest odpowiedzialny za rozpad małżeństwa, winą obarczając buńczucznego syna "króla disco polo". Dodatkowo zasądził na rzecz kobiety dwa tysiące złotych alimentów, zaś na małą Laurę o osiemset złotych mniej.
Pod gmachem sądu 31-latkowi towarzyszyła mama, która nie omieszkała skomentować rozczarowującego wyroku sądu. Rozwścieczona Danuta nazwała byłą synową "zas*aną gó*niarą" i chętnie pokazywała fotoreporterom prywatną korespondencję z matką swojej wnuczki.
Choć Ewelina zdecydowała się oddać wszystkie otrzymane od Martyniuków prezenty, Danka najwyraźniej nie zamierza odpuścić. W rozmowie z Na żywo ukochana Zenka drążyła temat eksżony syna, zarzucając jej między innymi brak manier:
Za to, jak mnie potraktowała pod sądem, to nic ode mnie nie dostanie - zapewnia stanowcza babcia Laury i kontynuuje:
Nawet mi "dzień dobry" nie powiedziała. A ja przecież jak córkę ją traktowałam. Co miesiąc przelewałam jej pieniądze, żeby miała. Do ręki też jej dawałam. To był mój błąd. Ludzie mówią mi, że byłam za dobra - ubolewa po tym, jak kilkukrotnie oczerniła Ewelinę w rozmowie z dziennikarzami i zapewnia, że nie wyklucza spotkania w sądzie:
My też zamierzamy walczyć o to, by widywać się z Laurą. Weźmiemy świadków z rodziny. Potwierdzą, jak to wyglądało z naszej strony - zapowiada i podkreśla swój wkład w wychowanie wnuczki:
Na Laurę to i 5 tysięcy damy. Pomyśleliśmy nawet, że fundusz małej założymy na przyszłość, żeby miała - mówi w rozmowie z tabloidem i ponownie atakuje ekssynową:
Jak mała będzie miała 18 lat, to jej opowiem, jak jej mama potraktowała tatę. Wcale go nie wspierała. Kiedy był w areszcie, nawet listu do niego nie napisała.
Trzymacie za Danusię kciuki?