Patryk Vega zbudował całą swoją karierę na kinie ukierunkowanym na dopieszczenie absolutnie najniższych instynktów polskiego widza. Jego obrazy nie tylko przepełnione są wulgarnym językiem użytym bez jakiegokolwiek cienia polotu, ale brakuje im też spójnych scenariuszy, a dziury fabularne przykrywane są wybuchami i samochodowymi kraksami. Wielu sceptyków zwątpiło więc szczerze w intencje reżysera, który od jakiegoś czasu daje publice coraz to bardziej wyraźne świadectwa swej umacniającej się ponoć wiary chrześcijańskiej.
Kpiące komentarze na temat rzekomego nawrócenia nie mogły, rzecz jasna, ujść uwadze naczelnej komentatorki życia publicznego w Polsce - Ewie Minge. Stając w obronie kontrowersyjnego twórcy filmów i paru innych celebrytów projektantka przytoczyła historię własnych zmagań z uprzedzeniami osób niewierzących.
Od lat nosze różaniec. Stary drewniany z drzewa sandałowego, przywieziony kilkanaście lat temu z Izraela. Kto mnie zna, zna także mój stosunek do wiary i nie zamierzam się z niego tu spowiadać. Jak różaniec nie wisi mi na szyi, to jest schowany w torebce lub na ręku w postaci bransoletki. Dzisiaj mój różaniec wywołał zgorszenie u jednego pana na stacji benzynowej. "Pani niby taka mądra kobieta a durna jak te nawrócone na pokaz celebryty. Pani nie nosi tego krzyża, bo nie wypada z tymi gusłami w dobie odwrotu mądrych od kościoła". Nie miałam czasu na dyskusję, więc zaskakując samą siebie, wypaliłam: "z Bogiem" i wyszłam - relacjonuje projektantka.
Zajście na stacji benzynowej skłoniło Ewę do dalszych refleksji na temat polskiej religijności.
Jadąc, zastanawiałam się, dlaczego osoba popularna, medialna jest przeważnie podejrzana w kwestii wiary. Rozumiem tych wszystkich, którzy mówią o nawróceniu lub wyznają swoją wiarę od zawsze. Dlaczego mają się wstydzić? Dlaczego nie powiedzieć głośno, komu zawdzięczają życie, nadzieję, światło w tunelu? To prawda, że jak trwoga, to do Boga. Często odkrywamy go jako ostatnią deskę ratunku, dobrze mieć tę deskę i mieć czego się trzymać, jak toniemy. Ważne jest, żeby nie zapomnieć o nim w lepszych czasach. Wierzyć, wyznawać pozakoniunkturalnie. Ten, kto odkrył różaniec prawdziwie, wie, że nie tylko chodzi w nim o cud, ale o proste wyciszenie - zaznacza gwiazda.
Minge podkreśliła również, że różaniec jest dla niej formą wyciszenia, wcale nie tak różną od modnych mantr i technik medytacji.
Taka modna ostatnio mantra buddyjska nikogo nie przeraża. "Wow, jak egzotycznie, jaki on oświecony, oryginalny"! Czym różni się bogini o dziesięciu rękach, do której modlą się Hindusi od naszej Matki Boskiej? Kulturą, regionem pochodzenia, tradycją. Modlitwa powtarzana w różańcu jest "mantrą chrześcijańską", lubię mieć przy sobie "te koraliki" i mieć szanse po nie sięgnąć. Wariatka? Tak, zauważyłam, że w dzisiejszych czasach przyznać się do takiej historii jest podejrzane. Ubaw z Miśka Koterskiego całkiem niepotrzebny, dla mnie brawo! Podejrzewanie Patryka Vegi, że ma coś z głową, bo doznał iluminacji... słabe. Doznajemy, zauważamy, wracamy do Boga w ciężkich chwilach i tych radosnych, choć te najgorsze bywają jego świadectwem, bo wszak okazuje się, że dla nielicznych prawdziwa wiara czyni prawdziwe cuda, a dla reszty ten cud czyni wiarę... ale to już koniunktura... - czytamy na oficjalnym profilu Minge.
Zgadzacie się z opinią projektantki?