Choć sezon wakacyjny nieubłaganie dobiega końca, wśród celebrytów są też tacy, którzy na urlop wybrali właśnie początek września. W przypadku Grzegorza Hyżego i jego żony Agnieszki ten termin był jedynym możliwym ze względu na gorący okres pracy latem. Para w końcu mogła zapakować manatki i udać się w wymarzoną podróż do Stanów Zjednoczonych - za wakacyjną destynację obierając mekkę gwiazd, czyli Los Angeles.
Agnieszka Hyży opowiada na pytanie o ceny w Stanach Zjednoczonych
Korzystając z wolnej chwili, Agnieszka postanowiła w sobotę zaspokoić ciekawość fanów i odpowiedzieć na najbardziej nurtujące ich pytania w ramach serii Q&A. Celebrytka wyjawiła między innymi, że na pokładzie samolotu natknęła się na chirurga plastycznego gwiazd, Krzysztofa Gojdzia, który wspaniałomyślnie zaoferował jej oraz Grzegorzowi gościnę w jednej ze swoich posiadłości. 38-latka odniosła się też do zagadnień o ceny za oceanem w przypadku sklepów, restauracji i hoteli. Prezenterkę szczególnie zaskoczyła jedna rzecz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest drożej niż w Polsce - przyznała. Nie mam co do tego wątpliwości. Większość towarów spożywczych (znalazłam kilka warzyw i owoców tańszych) jest sporo droższych. Ale za to wybór wszystkiego jest oszałamiający. Jeden produkt ma kilkadziesiąt odpowiedników. Hotele - tu zaskoczenie. Ceny podobne do europejskich. W Las Vegas hotel pięciogwiazdkowy kosztuje tyle, ile dobry hotel nad polskim morzem.
Wielu internautów dopytywało aktorkę o to, kiedy i czy w ogóle zamierza pokazać twarze swoich dzieci - Marty (z poprzedniego małżeństwa) oraz Leona. Jak powszechnie wiadomo, gwiazda stosunkowo rzadko pokazuje się jednak publicznie w towarzystwie ukochanego i do niedawna jak ognia unikała także publikowania w sieci wizerunków swoich pociech. Obecnie zdarza jej się od czasu do czasu dodać zdjęcia z latoroślami, na których zwykle widać wyłącznie ich plecy. Czy to się zmieni?
Nie i koniec, kropka - odparła Agnieszka. W Internecie nic nie ginie, tłumaczyłam to już milion razy i odpowiadałam milion razy na pytanie, które zadają mi dziennikarze. Jest prawo, które o tym mówi i w imieniu dzieci uważam, że należy je respektować. Gdy będą duże i dorosłe - to już inna historia. A to, że ich nie mam na moich "kanałach" socialowych, nie oznacza, że nie spędzam z nimi czasu. Wręcz odwrotnie. Spędzam bardzo dużo i nie muszę nikomu udowadniać, jacy są, co robią, jak wyglądają. Moje życie publiczno-zawodowe ich nie dotyczy. Takiego wyboru dokonałam, dokonaliśmy, to jest nasze wspólne zdanie jako rodziców.
Dobre podejście?
Chcemy wciąż się rozwijać, a Twój głos jest dla nas bardzo ważny. TU krótka ankieta, w której możesz podzielić się z nami swoją opinią.