Na początku stycznia zmarł Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, który zaangażował się w walkę o dostęp do medycznej marihuany. 37-letni polityk walczył z glejakiem, ciężkim nowotworem mózgu, o istnieniu którego dowiedział się latem ubiegłego roku. Przypomnijmy: Żona Kality: "Kocham Cię Tomeczku. To były najpiękniejsze lata mojego życia"
Mężczyzna walczył o to, by móc w leczeniu stosować medyczną marihuanę. Jednak podobnie jak olej z konopi, stosowanie tej substancji w Polsce jest nielegalne. Projekt ustawy dotyczący legalizacji medycznej marihuany został złożony w Sejmie przez klub Kukiz'15 w lutym tego roku. Chociaż w poprzedniej kadencji złożono trzy podobne, nie zajęto się żadnym z nich. Ostatnia petycja również została odrzucona, nie zmieniła tego nawet śmierć Tomasza Kality. Żona zmarłego polityka nie kryje swojego rozgoryczenia.
Kiedy Tomek umarł, to został odznaczony orderem, przyszedł prezydent na jego pogrzeb, mówił, że morfina jest legalna, to czemu marihuana miałaby nie być. Na tym się skończyło. Petycja została odrzucona przez polityków. Pacjentów z lekooporną padaczką jest 120 tysięcy, inna grupa, to chorzy onkologiczni, wciąż czekają. Używają tych specyfików, zadłużają się, kupują od dilerów. Pytają mnie, czy onkolog może donieść na nich na policję, ludzie walczą o swoje życie, chcą żyć godnie i dłużej.
Zobacz też: Chory polityk walczy o medyczną marihuanę: "Państwo skazuje mnie, abym szukał po Warszawie dilerów"
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news