W przypadku Weroniki Książkiewicz tabloidy od lat bardziej niż kolejnymi projektami zawodowymi interesują się jej życiem prywatnym. Nie dziwi zatem fakt, że nowy związek 39-latki też spotkał się z ciekawością zarówno ze strony mediów, jak i jej fanów. O tym, że aktorka została ugodzona strzałą amora plotkowano już w zeszłym roku, jednak sama zainteresowana dopiero niedawno zdecydowała się pokazać ukochanego. Jak przyznała w rozmowie z Pudelkiem to, że w końcu pochwaliła się za pośrednictwem instagramowego profilu pochodzącym z Izraela o 19 lat starszym partnerem, spowodowane było ogromną tęsknotą. Zakochana Książkiewicz w związku z pandemią koronawirusa wciąż nie może zobaczyć się z przebywającym za granicą niejakim Hezim.
Idąc śladem wielu koleżanek i kolegów z branży, także Weronika zdecydowała się ostatnio udzielić wywiadu online. W efekcie w piątek gościła w programie Kwarantanna Live, gdzie odniosła się między innymi do tematu chłopaka. Aktorka po raz kolejny wskazała na to, że miłość w czasie zarazy nie należy do najłatwiejszych:
Miałam potrzebę podzielenia się tym na Instagramie. To było poczucie strasznej tęsknoty - odniosła się do opublikowanego jakiś czas temu zdjęcia z partnerem. Jeszcze parę miesięcy temu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że może być sytuacja takiego rozdzielenia…
Okazuje się, że przymusowa izolacja Weronice i Hezimowi wyszła na dobre:
Taki trudny czas może pociągnąć relację albo w jedną, albo w drugą. Ta sytuacja pociągnęła w jedyną i dobrą stronę. Ten dystans zbliżył i połączył. W tym trudnym czasie na pewno wskoczyliśmy na jeszcze wyższy poziom relacji - zapewnia w rozmowie z Marcinem Cejrowskim.
Książkiewicz zaznacza jednak, że początkowo kwarantanna dawała się jej mocno we znaki:
Przez to zamknięcie sama siebie poznawałam, to było jak spojrzenie w lustro. Od początku do końca nie było kolorowo. Pierwszy tydzień był ciężki, miałam bunt w sobie - zdradza i kontynuuje:
Jak się z tym pogodziłam, to przeszłam przez ten okres gładko. To był cudowny czas spędzony z moim synkiem. Jestem osobą, która nie posiada laptopa, komputera czy tabletu. Na szczęście mój synek miał laptopa, który dostał rok temu na komunię. W momencie, kiedy zaczęła się szkoła, to pierwszy raz posługiwałam się laptopem. To była wariacja, nikt nie wiedział, jak się łączyć - wspomina przymusowe zetknięcie z technologią celebrytka i dodaje:
W pewnym momencie wyłączyłam programy informacyjne. Nie jestem w stanie przyjąć więcej informacji, nie chcę być zastraszana. Może jestem ignorantką, ale chcę być myślami tam, gdzie jest miło i przyjemnie. Nie chcę już o tym rozmawiać i o tym słuchać. Wszyscy stracili na wiarygodności.
39-latka odniosła się też do nowej fryzury:
To było dosyć drastyczne, popłakałam się, patrząc na te długie włosy… To na potrzeby filmu "Furioza", ale też moja wewnętrzna przemiana. Miałam potrzebę ścięcia włosów. Potrzebowałam tego bardziej niż reżyser… - wyjaśnia i zdradza, dla kogo z jej bliskich zmiana była największym zaskoczeniem:
Babcia wie, że praca jest dla mnie bardzo ważna, więc powiedziała: "Weroniczko, odrosną!". Tata powiedział, że jest bardzo ładnie, natomiast największy problem miał z fryzurą mój synek. Nie mógł się przez długi czas przyzwyczaić do mamy w tak krótkim włosach. Już się przyzwyczaił, ale przez długi czas mówił mi, że nienawidzi Cypriana Olenckiego, że kazał mi to zrobić. A Hezi powiedział, że zakochał się w długowłosej blondynce, a potem po dwóch miesiącach dostał wyżyłowanego chłopca - wspomina rozbawiona.
Okazuje się, że mimo takiej ofiary, otrzymanie roli w filmie Cypriana T. Olenckiego nie należało do prostych:
Był taki opór reżysera, że nie ma opcji, że ta dziewczyna z "Planety singli", taka eteryczna blondynka w ogóle nie pasuje! Moje agentki zrobiły, co mogły, nie mogły niczego zrobić na siłę, ale czekały. Minął miesiąc, reżyser nie mógł nikogo wybrać, dlatego powróciły z pytaniem, ale on znowu, że: "Nie, nie, ona nie pasuje". Minęły dwa miesiące, Cyprian wybierał dalej, bo nie mógł nikogo znaleźć. W końcu reżyser obsady chciał, żebym przyszła i namówił Cypriana. W momencie, jak miałam iść na zdjęcia, to się rozchorowałam. Po trzech miesiącach powiedział, żebym przyszła. Na miejscu miałam poczucie, że on mnie totalnie ignoruje, że w ogóle nie jest zainteresowany. Nie był to cios w moje ego, bo wiem, jak ludzie mnie odbierają, że mnie mylnie odbierają i to nie jest mój problem, tylko problem tych ludzi. W momencie, jak już zagrałam, zapanowała cisza. Wiedziałam, że jest dobrze - wspomina dumna z siebie aktorka.
Premiera filmu, do którego Weronika postanowiła ściąć włosy, została zaplanowana na koniec lipca. Jesteście ciekawi jej kreacji?