Weronika Marczuk niegdyś była jednym z czołowych nazwisk rodzimego show biznesu. W pewnym momencie celebrytka wycofała się jednak z salonów, a niedawno powróciła na obrzeża mediów za sprawą narodzin jej córki, Anny. Pociecha Marczuk przyszła na świat w styczniu 2020 roku i momentalnie stała się oczkiem w głowie znanej mamy.
Weronika Marczuk ani przez moment nie robiła tajemnicy z tego, że macierzyństwo jest dla niej ogromnym błogosławieństwem. Jak wyznała, miała za sobą poronienie i rozważała nawet adopcję, aby mimo wszystko zostać mamą. Nie dziwi więc, że narodziny małej Ani były dla niej bardzo ważnym wydarzeniem, któremu poświęca zresztą sporo miejsca na swoim instagramowym profilu.
Zobacz też: Weronika Marczuk świętuje pierwsze urodziny córki: "Wdzięczność z nutą niedowierzania" (FOTO)
Będąc w siódmym miesiącu ciąży, Marczuk obchodziła 48. urodziny, a córka przyszła na świat zaledwie kilkanaście tygodni później. Choć celebrytka jest zachwycona faktem bycia mamą, to wielokrotnie wspominała, że późne macierzyństwo ma swoje minusy. Mowa przede wszystkim o samopoczuciu w ciąży, a ten okres wspomniała w jednym z wywiadów jako "niełatwy". Okazuje się, że sen z powiek spędza jej jeszcze coś innego.
Temat późnego macierzyństwa Marczuk poruszyła w wywiadzie dla portalu cozatydzien, na którego łamach wyznała, że martwi się o dorastanie pociechy. Nie chodzi jednak o małą Anię, lecz o nią, gdyż ma świadomość upływającego czasu. Weronika smutno stwierdziła, że z racji wieku może nie być kiedyś obecna na jej ślubie.
Mam świadomość, że jak moja córka będzie wychodziła za mąż, będę miała 70 albo 80 lat, albo w ogóle tego nie doczekam. To jest mój problem. Nie mojego dziecka. Nie chcę, żeby moja córka odczuwała to w kategorii problemu. Wiem, że się zorientuje w pewnym wieku, że jest różnica, ale ten temat przerobiłam jeszcze przed zajściem w ciążę - wyznała.
Marczuk nie żałuje oczywiście decyzji o późnym macierzyństwie i dodaje, że była świadoma ewentualnych konsekwencji. Stara się jednak zabezpieczyć córkę na przyszłość, w razie nieoczekiwanych zdarzeń.
Nie martwię się o siebie. Dorosłość polega też na tym, że trzeba się pogodzić z pewnymi rzeczami, że może nie doczekać ważnych dla niej wydarzeń, jak np. ślubu. Gdy myślę o tym, że Ania nie będzie miała tak długo mamy, jak ja mam, bo może się tak zdarzyć, układam wszystkie klocki, wszystkie sprawy w rodzinne, prawne, majątkowe. Zabezpieczam ją na przyszłość. Nikt nie jest chroniony przed utratą rodziców. Ile dzieci wychowuje się w domach dziecka? Ile dzieci straciło rodziców w wypadkach? Oni nie mogli tego przewidzieć. Nie mogli właściwie zareagować - stwierdza świadomie.
Mimo tych przemyśleń Weronika zapewnia, że jest w dobrej formie i w przyszłość patrzy wyłącznie z nadzieją.
Moi rówieśnicy mają już wnuki i rzeczywiście niektórzy potrafią myśleć jak emeryci. Moja serdeczna przyjaciółka prawniczka, wspaniała kobieta, która pracowała w Służbie Więziennej, jest już na emeryturze, a dopiero wyszła ponownie za mąż. Ja przepracowałam więcej niż 30 lat, a wciąż zaczynam nowe projekty, mam start up i czasem się zastanawiam, czy to jest normalne. Może też powinnam już odpoczywać na emeryturze i odcinać kupony? (...) Na posiadanie dzieci – wyłączając biologiczną zdolność do urodzenia – też wiek nie ma ani wpływu, ani znaczenia. Nie ma tu żadnych reguł i trzeba o tym mówić. Osobiście będę się starać jak najdłużej nie "wbijać w lata", jak to mówią niektórzy. A że będzie po mnie widać? No to będzie - skwitowała.
Rozumiecie jej obawy?
W Pudelek Podcast przyjrzymy się teoriom spiskowym o polskich celebrytach krążących w internecie!