Jeszcze kilka lat temu Weronika Marczuk cieszyła się sporą popularnością w polskim show biznesie. Była żona Cezarego Pazury regularnie bywała na ściankach i swego czasu zasiadała nawet w jury You Can Dance. Niestety w wyniku afery z agentem Tomkiem w tle, wizerunek celebrytki mocno ucierpiał i Marczuk zmuszona była usunąć się w cień.
Marczuk wciąż aktywnie działa jednak w mediach społecznościowych, gdzie ochoczo relacjonuje swoje codzienne poczynania - w tym również opiekę nad córeczką. Celebrytka regularnie pokazuje światu fotografie pociechy i otwarcie opowiada o drodze do upragnionego macierzyństwa. Swoje przykre doświadczenia postanowiła przekuć w coś wartościowego i napisała książkę Walka o macierzyństwo. Tam umieściła różne, często bardzo przykre, historie kobiet starających się o dziecko.
Nie jest tajemnicą, że od czwartku w mediach najgłośniej mówi się o decyzji Trybunału Konstytucyjnego - który uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i trwałego uszkodzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Decyzja sędziów wywołała oburzenie wśród wielu Polek i Polaków, którzy postanowili zamanifestować swój sprzeciw podczas odbywających się na terenie całego kraju protestów.
Orzeczenie TK sprowokowało wiele osób znanych z pierwszych stron gazet do osobistych wyznań. W piątek smutną historią postanowiła podzielić się ze światem właśnie i Marczuk.
W czwartym miesiącu zrobili mi USG i okazało się, że dziecko ma poważną wadę genetyczną. Bardzo poważną (...), którą medycyna określa jako: karzeł królewski (jednostka chorobowa to achondroplazja). Oznacza to, że kości długie, czyli kończyn, czaszki i żeber, nie rozwijają się prawidłowo, klatka piersiowa jest znacznie zmniejszona, a głowa nieproporcjonalnie duża. Usłyszałam, że mogę takie dziecko wychowywać, bo jego serce bije. Załamałam się... - rozpoczęła instagramowy wpis. Historia została opisana w książce celebrytki Walka o Macierzyństwo. Marczuk podaje, że to "historia Grażyny".
Jak wspominała Weronika, po serii badań okazało się, że pociecha Grażyny niestety nie będzie w stanie przeżyć.
Zrobiono mi mnóstwo badań. Okazało się, że dziecko nie przeżyje, bo nie będzie miało klatki piersiowej i nie wykształcą się płuca. Wystawiono mi dokument, dzięki któremu lekarze mieli wykonać wcześniejszą terminację. Konsultowałam mój przypadek z lekarzami z zagranicy, byłam w rozpaczy, ale przygotowałam się na to. Nie wyobrażałam sobie, że mam być w ciąży jeszcze kolejne cztery miesiące. Świadomość, że i tak urodzę martwe dziecko była nie do zniesienia - czytamy we wpisie celebrytki.
Zobacz również: Magda Gessler grzmi: "Czynienie z macierzyństwa męki, to wszystko są SZALONE WIZJE fanatyków religijnych" (FOTO)
Kolejne spotkania z lekarzami i długi czas diagnostyki były niezwykle bolesne.
Koszmarem był również fakt, że diagnostyka trwała bardzo długo, zbierały się kolejne konsylia, komisje etyczne i zalecały ponownie te same badania, cały czas nie było wiadomo, co dalej. Dwukrotnie byłam proszona na posiedzenie takiej komisji etycznej w szpitalu. Musiałam opowiadać swoją historię i uzasadniać, dlaczego chcę dokonać terminacji.
Kolejna część jej wpisu okazała się jeszcze bardziej szokująca.
Radzono mi urodzić dziecko i zostawić w szpitalu (...) Wywołano poród naturalny, który trwał... pięć dni. Tego nikt mi nie powiedział, nikt mnie nie uprzedził (...) Każdego dnia wszystko zaczynało się od nowa (...) Urodziłam... Procedury okazały się straszne. Za wszelką cenę trzeba ratować każde dziecko, więc moje również intubowano i jeszcze trzy doby utrzymywano go przy życiu. To było ponad siły. A po porodzie okazało się, że nie całe łożysko wyszło i trzeba było go usuwać w znieczuleniu ogólnym. Nieprzytomną wywieźli mnie z sali operacyjnej i tak zostawili na korytarzu pod moją separatką…
Poruszający wpis Marczuk opatrzyła wymowną grafiką, której autorką jest profesor poznańskiej ASP Maja Wolna.
Zobaczcie jej post.
Zobacz również: Małgorzata Trzaskowska o aborcji: "TEN WYBÓR leczy z ran szybciej. Tylko kobiety, które przez to przeszły, są w stanie zrozumieć"