Kilka miesięcy temu Weronika Rosati udzieliła głośnego wywiadu, w którym przyznała, że były partner Robert Śmigielski znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Od momentu szokującego wyznania, celebrytka najczęściej pojawia się w mediach właśnie w kontekście burzliwej relacji z ojcem małej Elizabeth.
Jak relacjonowała Weronika Rosati, Śmigielski po raz pierwszy miał podnieść na nią rękę w 2016 roku, tuż przed jedną z ważnych branżowych imprez. Aktorka przez długi czas bała się odejść od partnera, w końcu zdecydowała się jednak zakończyć toksyczną relację. Od tamtej pory celebrytka i jej były spotykają się właściwie jedynie podczas kolejnych rozpraw.
Zobacz również: Robert Śmigielski chce częściej widywać córkę. "Ostatnio spędził z nią niewiele ponad dwie godziny"
Sądowa batalia Rosati i Śmigielskiego trwa już długie miesiące. Najbardziej zacięta walka toczy się natomiast o prawa do opieki nad małą Elizabeth. W grudniu ubiegłego roku ortopeda gwiazd usłyszał zarzuty znęcania się nad aktorką. Niedługo później były partner Weroniki domagał się za to sądowego zabezpieczenia jego kontaktów z córką.
Niedawno byli kochankowie spotkali się na kolejnym posiedzeniu sądu. Tym razem przedmiotem rozprawy w warszawskim Sądzie Apelacyjnym było zażalenie Roberta Śmigielskiego na medialne wypowiedzi Weroniki Rosati na temat ich związku.
Wszystko wskazuje na to, że celebrytka nie opuściła raczej sali rozpraw w najlepszym nastoju. Sąd zdecydował bowiem o nałożeniu na Weronikę Rosati zakazu publicznego wypowiadania się na temat stosowania przemocy jej przez byłego partnera.
Zdaniem warszawskiego Sądu Apelacyjnego medialne wyznania Rosati utrudniają Śmigielskiemu nie tylko życie codzienne, lecz również aktywność zawodową. Dzięki postanowieniu będzie on więc mógł w spokoju zajmować się obowiązkami ulubionego celebryckiego ortopedy.
Zobacz również: Weronika Rosati radzi smutnym w Walentynki: "Pomyślcie o mnie!"