Chyba mało kto spodziewał się, że po tegorocznej gali oscarowej więcej niż na temat filmów mówić będziemy o... Kindze Rusin, która wykazała się nieocenionym talentem dziennikarskim i przemknęła na sekretne after party do domu Beyonce i Jaya-Z, gdzie pogawędziła sobie z Adele, potańczyła z Leonardo DiCaprio, a sam Bradley Cooper posyłał jej miłe uśmieszki. Reporterka bez granic Kinia Rusin, gdy wróciła już po 7 do hotelu, ochoczo postanowiła wrzucić szczegółową relację z after party do sieci, opatrzając ją zdjęciem "ze szczupłą jak przecinek" Adele. I wtedy się zaczęło...
Kinia teraz musi się tłumaczyć nawet dziennikarzom z Peru, a echa jej pooscarowych wybryków nadal nie cichną. W niedzielnym wydaniu "Wiadomości" wyemitowany został materiał poświęcony Rusin, którą w szydzący sposób nazwano "jedną z twarzy "pseudoelity" wmawiającej Polakom, jak mają żyć".
Pewnym jest fakt, że wokół Kingi "przyćmiłam Beyonce" Rusin jeszcze długo będzie gorąco. Chętnie bowiem o wyczynach reporterki bez granic wypowiadają się jej znajome i znajomi z branży. Najpierw wyśmiała ją Małgorzata Rozenek, a teraz... Weronika Rosati, która na instagramowym profilu pochwaliła się spotkaniem z Jane Fondą, w które nie były wmieszane ikoniczne już kapcie.
Jak wiecie, Jane uwielbiam, podziwiam, poznałam jakiś czas temu i nie były w to wmieszane kapcie, ale mam z tego spotkania nawet wspólne selfie. Piszę o tym, bo Fonda jest poza tym, że wybitną aktorką i twardą babką, jest godną podziwu aktywistką - pisze Weronika.
Myślicie, że Kinia się zdenerwuje?