Od niedzielnego popołudnia Weronika Rosati znów cieszy się statusem najgorętszego nazwiska w polskim show biznesie. Równo w 10. rocznicę feralnego wypadku, w wyniku którego uszkodzona została jej noga, Rosati przypomniała rodakom, że za kierownicą siedział wówczas Piotr Adamczyk. Poza wspomnieniem samej kraksy rezydentka Los Angeles zarzuciła byłemu partnerowi, że nie tylko nie sponsoruje już jej rehabilitacji (co robił przez pierwsze kilka lat po wypadku zgodnie z zawartą umową), ale też aktywnie podkopuje jej szanse na rozwój kariery za granicą. W mediach zawrzało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weronika Rosati odpowiada na oświadczenie Piotra Adamczyka
Naturalnie tak poważnych oskarżeń stawianych na forum publicznym Adamczyk nie mógł puścić mimo uszu. W zwięzłym, aczkolwiek treściwym oświadczeniu aktor stwierdził, że Rosati wyjaśnia własne niepowodzenia teoriami spiskowymi z nim postawionym w centralnej roli.
Wszystkie sugestie zawarte w ostatniej publikacji Pani Weroniki Rosati, które odnoszą się do mnie, są nieprawdziwe i obliczone wyłącznie na wywołanie sensacji. Przykro mi, że Pani Weronika Rosati upatruje we mnie przyczyny swoich zawodowych niepowodzeń i sugeruje, iż podejmuję jakieś bliżej nieokreślone "szkodliwe działania", co jest oczywistą nieprawdą.
Jak to zazwyczaj w przypadku takich aferek bywa, doczekaliśmy się też w końcu odpowiedzi na odpowiedź. Tym razem to Weronika Rosati, wyraźnie dotknięta słowami byłego partnera, zgodziła się na rozmowę z Plotkiem. Mama małej Elizabeth zarzuca Adamczykowi bezduszność. Boli ją ponoć, że 10 lat po wypadku Adamczyk ponownie nie wyraził skruchy w związku ze spowodowaniem wypadku.
Mogę się odnieść do wypowiedzi Pana Adamczyka, które przeczytałam wczoraj w mediach. Było mi przykro. Kierowca, który spowodował ten wypadek i który bezpośrednio był świadkiem prób lekarzy ratowania mojej nogi, wiedział, że ta noga według specjalistów nigdy nie wróci do pełnej sprawności i będzie wymagać stałej opieki medycznej, uważa, że mój post o wypadku jest "obliczony wyłącznie na wywołanie sensacji".
Wygląda na to, że szczególnie te słowa zabodły Rosati. W swojej "odpowiedzi na odpowiedź" aktorka zapewniła, że jest osobą bardzo rozpoznawalną i żadnych tanich sensacji bynajmniej nie potrzebuje.
Istnieję w mediach od ponad 20 lat i na pewno nie potrzebuję dodatkowej, a przy tym niezdrowej sensacji, co sugeruje Pan Adamczyk. Człowiek, który spowodował ten wypadek, w swoich wypowiedziach publicznych nie wyraził żalu za krzywdę, którą mi wyrządził. Trudno mi pogodzić się z takim brakiem empatii - powiedziała w rozmowie z Plotkiem celebrytka.
Robi się coraz ciekawiej?