Weronika Rosati od lat próbuje udowodnić rodakom, że reprezentuje polskie aktorstwo na arenie międzynarodowej. Jej niedoścignionym wzorem jest Elizabeth Taylor, o której wspomina niemal przy każdej okazji. Nic zatem dziwnego, że gdy na świat przyszła jej pociecha, Weronika nadała dziecku imię po swojej największej idolce i dziś wychowuje je w duchu kultu legendarnej aktorki.
W ostatnich latach Weronika Rosati wielokrotnie dawała wyraz temu, że mała Elizabeth doskonale wie, po kim otrzymała imię. Wspomniała już, że córka "mówi z amerykańskim akcentem, że nazywa się Elizabeth Taylor", co było odbierane z umiarkowanym entuzjazmem. Zdaniem wielu aktorka pozbawia w ten sposób córkę poczucia indywidualności, jednak Rosati nie ma podobnych zmartwień.
Przypomnijmy: WIELKI SUKCES Weroniki Rosati! Kupiła sobie kolczyki po Elizabeth Taylor: "Nosisz, aż ci uszy ODPADNĄ"
Teraz aktorka udzieliła "Vivie" obszernego wywiadu, w którym ponownie poruszyła jej ulubione tematy. Mówiła więc o międzynarodowej karierze, godzeniu macierzyństwa z aktorstwem i oczywiście oElizabeth Taylor. Na pytanie o to, czy mała Ela wie, po kim otrzymała imię, aktorka odpowiedziała twierdząco, jednocześnie przytaczając pewną anegdotę z ich życia. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że córka Weroniki nadal nie jest świadoma, że ich największa idolka nie żyje...
Tłumaczyłam jej, że ma imię po Elizabeth Taylor, która była piękną, mądrą kobietą i wspaniałą aktorką. Miałyśmy zresztą zabawną sytuację. W hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, był basen dla dzieci i Ela nie chciała wyjść z wody. Długo ją namawiałam, w końcu użyłam ostatecznego argumentu: "Kochanie, zbieraj się szybko, bo jedziemy do domu Elizabeth Taylor". "Naprawdę jedziemy do domu Elizabeth Taylor?!", zawołało z wody moje dziecko. Natychmiast zadziałało - wspomina i dodaje: Pierwszy raz w życiu znalazłam się w sytuacji, kiedy musiałam wytłumaczyć dziecku, że ktoś nie żyje i nie wiedziałam, co powiedzieć. Jeszcze nie przerobiłam tego tematu, nie chciałam jej zafundować jakiejś traumy, więc powiedziałam, że akurat dziś Elizabeth nie ma. Ela była bardzo rozczarowana.
Z wywiadu wybrzmiało też, że córka Weroniki ma silny charakter, ciężko ją do czegokolwiek zmusić i jest "strasznym niejadkiem", jak jej znana mama. Z tego powodu też Rosati musi sama robić jej posiłki, ale może też liczyć na jej wsparcie. Opowiedziała również w skrócie, jak wygląda obecnie "światowa" edukacja dziewczynki.
Ela ma swoje życie przedszkolne. W Stanach jest inny system nauczania, więc to jest rok przygotowawczy do szkoły, poważna sprawa. Dzieci się bawią, ale przede wszystkim uczą. Ela ma 4,5 roku i potrafi napisać swoje imię. Uwielbia się uczyć - mówi i zapewnia, że, wbrew temu, co sądzą internauci, chce wyrobić w córce "poczucie własnej tożsamości":
Ela ma bardzo silną osobowość, tak naprawdę trudno jej cokolwiek wmówić, narzucić, zmusić do czegoś. Jest bardzo słodka, ale ma też silny charakter, wie, czego chce, a czego nie chce. Jest rezolutna i cwana. Ma wyrobione zdanie na każdy temat, tak, jak jej mama.
Jakie są natomiast ich główne rozrywki? Tu obyło się bez zaskoczeń, bo oprócz Elizabeth Taylor obie uwielbiają też po prostu szeroko pojęte kino.
Ela jest wychowywana na bajkach i starym kinie. Uwielbiam TCM, gdzie można zobaczyć klasykę Złotej Ery Hollywood, a Ela Disney Channel, więc przeskakujemy między tymi dwoma kanałami. (...) Niedawno byłam z Elą po raz pierwszy [na pokazach filmowych na Hollywood Forever Cemetery - przyp.red.], to było dla niej przeżycie roku. Puszczali "Pół żartem, pół serio" z Marilyn Monroe, którą Ela uwielbia, ma nawet "jej" sukienkę. Po seansie zrobiłyśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z dekoracją z filmu.
Potem przyszedł czas na bardziej osobiste pytania. Rosati przyznała, że myśli o upływie czasu, ale jest dumna ze swoich osiągnięć i patrzy w przyszłość z nadzieją i bez poczucia, że coś ją ominęło. Nie odczuwa też samotności, bo podobno nie ma na to czasu.
Jak mogę się czuć samotna, gdy mam pełne ręce roboty 24 godziny na dobę?! A na serio, w tym momencie jest to najmniej ważne - skwitowała.
Zapytano ją także o to, czy czegoś żałuje. Odpowiedź nie była jednak jednoznaczna.
Tak, ale nie mogłabym tego cofnąć. Gdybym to zmieniła, nie byłoby Elizabeth. Gdyby nie było wypadku samochodowego prawie dekadę temu, nie spędziłabym dwóch lat o kulach, nie przepadłyby mi niektóre role filmowe, (...) i jakby na to nie patrzeć, nie byłabym kaleką. Ale też, gdyby nie ten feralny dzień, nie byłoby dziś Elizabeth. Musi tak być, jak było.
A Wy jesteście pod wrażeniem "światowego" życia Weroniki i jej pociechy?