Weronika Rosati przechodzi trudny okres w swoim życiu. Odkąd zdradziła kulisy związku ze znanym warszawskim ortopedą, funkcjonuje w mediach głównie w kontekście tej burzliwej relacji. Celebrytka wyznała, że według niej była ofiarą przemocy domowej ze strony Roberta Śmigielskiego i wywołała tym spore zamieszanie.
Pomimo zakończenia związku z lekarzem, aktorka wciąż uwikłana jest w sądowe przepychanki i publiczne "pranie brudów". Byli partnerzy wciąż toczą zaciekłą walkę o podział praw rodzicielskich. Być może stres związany z medialną wojną jest powodem, dla którego Rosati pozwala sobie na "buszka" w obecności dziecka.
Nic więc dziwnego, że gwiazda stara odciąć się od byłego partnera w każdy możliwy sposób. Postanowiła nawet zmienić imię i nazwisko córki z Elizabeth Weroniki Śmigielskiej na Elizabeth Valentinę Rosati. Prawnicy ortopedy nie zamierzają jej na to pozwolić - jak podał "Super Express" kolejna rozprawa w tej sprawie odbyła się w piątek, w Walentynki.
Weronika postanowiła podsumować ten niewesoły dla niej dzień na Instagramie (zachowujemy oryginalną pisownię):
Wczoraj mimo innych przeciwności losu ( nie można mieć w życiu wszystkiego prawda?) moje Walentynki były takie jakie bym chciała by by były i w takim towarzystwie w jakim najbardziej bym chciała żeby były - napisała wyraźnie przygnębiona aktorka.
Przyznała też, że wiele razy tego dnia miała złamane serce, była nieszczęśliwa w związku lub samotna. Teraz jednak stawia się za wzór i inspirację dla osób, które nie mają szczęścia w miłości i przestały w nią wierzyć.
Walentynki to dla mnie prywatne święto, ale wrzucam zdjęcie z moją Walentynką, by życzyć wam dużo miłości i w szczególności myślami jestem z tymi, dla których z różnych powodów ten dzień był smutny. Pomyślcie o mnie - jestem żywym dowodem co można przeżyć, ale się podnieść i zacząć od nowa, znaleźć miłość. Jak to zawsze powtarzała mi moja mama, "nie martw sie, jutro jest nowy dzień". Miała racje - i jestem wdzięczna, że moje Walentynki w tym roku były pełne miłości. Tego wam życze każdego dnia - banalnie: miłości - zakończyła optymistycznym akcentem aktorka.
Współczujecie Weronice konieczności spędzenia tego święta w mało nastrojowych okolicznościach?