Choć Weronika Rosati stanowi od lat integralną część polskiego show biznesu, to jednak w kraju jedynie bywa, codzienność poświęcając ukochanemu Los Angeles, które już od wielu lat ma szczęście nazywać domem. Aktorka nadal walczy jednak o przełomową rolę za wielką wodą, która otworzyłaby jej wrota do międzynarodowej kariery z prawdziwego zdarzenia. Tym bardziej musi jej więc doskwierać, gdy jej wysiłek rzekomo nie jest doceniany w kraju przodków, jak to miało miejsce przed paroma dniami.
TVN wyemitował stosunkowo mało znany film Ostatnia misja USS Indianapolis z Nicholasem Cagem w roli głównej. W materiałach promocyjnych seans stacja kompletnie pominęła niestety fakt, że rolę żony Cage'a odgrywa właśnie swojska, polska Weronika. Wyjątkowo ubodło to ego aktorki, która w wyniku zaistniałej sytuacji o swoim sukcesie postanowiła przypomnieć na Instagramie.
Najwyraźniej jednak Rosati nie powiedziała w tej sprawie jeszcze ostatniego słowa. Motywowana goryczą mieszkanka Miasta Aniołów udzieliła wywiadu Onetowi. Zapewnia w nim, że jej rola w filmie jest na tyle znacząca, że miejsce w materiałach promocyjnych zwyczajnie jej się należało.
Nie rozumiem, czemu nie docenia się ról Polek w zagranicznych produkcjach. (...) Zdenerwowało mnie, że kiedy polska telewizja emitowała "USS Indianapolis: Men of Courage", zabrakło w promocji słowa o mnie, mimo że gram Amerykankę - filmową żonę Cage’a, czyli głównego bohatera. Ale pominięto też informację o jego żeńskiej obsadzie. Obraz promowano mężczyznami, z Nicolasem Cage'em na czele. A przecież jestem polską aktorką, grałam w znanych rodzimych produkcjach - filmach i serialach, więc to chyba zainteresowałoby widzów? - zastanawia się Rosati. - Wierzę, że to było niedopatrzenie. Szkoda, że ktoś nie wykonał swojej pracy rzetelnie. A gdyby sprawdzono pewne fakty, to zobaczyliby, że jestem w obsadzie.
Aktorka zdradza, że niekiedy na ścieżce kariery musiała mierzyć się z dyskryminacją ze względu na płeć, bo jej zdaniem kobiety-aktorki w Polsce nadal są niedoceniane.
Myślę, że w niektórych przypadkach polega to faktycznie na konkretnej dyskryminacji mnie - zdecydowanie. Do tego stopnia, że ową niechęć widzą osoby niezwiązane z show biznesem i moi obserwatorzy na Instagramie.
Dalej czytamy, że to właśnie "podcinacze skrzydeł" przyspieszyli decyzję Weroniki o wyprowadzce z kraju. Po części więc 37-latka czuje się wdzięczna za serwowany przez nich "hejt".
Muszę podziękować moim wrogom, bo dzięki nim robię karierę w Stanach. Gdybym mogła przebierać tutaj w ofertach, nie zdecydowałabym się rzucić na głęboką wodę i szukać więcej możliwości za granicą, które spełniałyby mnie aktorsko. (...) W Polsce dyskryminuje się kobiety. Kobiety, które sprawiają wrażenie niezależnych i silnych, które osiągają sukces wbrew cudzym oczekiwaniom i stereotypom.
Mimo zapewnień o wdzięczności Weronika nie życzy swym krytykom najlepiej. Na sam koniec wywiadu dowiadujemy się bowiem, ma marzenie, aby dopadła ich w końcu karma.
Chcielibyście współpracować kiedykolwiek z tak dowartościowaną osobą?
Przypomnijmy: Fani ekscytują się Piotrem Adamczykiem na plakacie "Hawkeye": "NASZA DUMA NARODOWA" (FOTO)